Jak piszą ekonomiści Santander Banku "budżet oparto na założeniach makroekonomicznych, które oceniamy jako konserwatywne". Wskazali, że deficyt został zwiększony z zera do 109,3 mld zł, przy czym 36,7 mld zł to efekt obniżenia prognozy dochodów, a 72,7 mld zł efekt podwyższenia limitu wydatków. +Skala rewizji prognoz dochodów nie budzi naszym zdaniem wątpliwości, natomiast wzrost wydatków jest bardzo wyraźny i naszym zdaniem nieco „na zapas”, tzn. służy m.in. odciążeniu budżetu przyszłorocznego; przeniesienie części wydatków z 2021 r. na 2020 r., aby poprawić wynik kolejnego roku kosztem obecnego+ - czytamy w komentarzu.

Napisali, że limit wydatków budżetu został podniesiony do 508 mld zł z 435,3 mld zł zaplanowanych pierwotnie w ustawie budżetowej (+72,7 mld zł). Wzrost całorocznych wydatków w stosunku do 2019 r. to 93,7 mld zł. "Należy przy tym zauważyć, że do lipca wydatki były wyższe o 18,6 mld zł r/r. Czyli rząd chce w okresie sierpień-grudzień wydać 255,9 mld zł, wobec 180,7 mld zł w analogicznym okresie 2019 r. Założone na drugą połowę roku tempo zwiększania wydatków budżetowych jest zatem bezprecedensowe" - zauważyli.

Dodali też, że ich zdaniem wzrost wydatków niewiele ma wspólnego z kosztami walki ze skutkami pandemii lub z rozruszaniem gospodarki. "Większość wydatków tego typu została wypchnięta poza budżet centralny już na samym początku walki z epidemią. Uważamy, że prawdopodobna jest realizacja deficytu w br. poniżej założonego limitu 109,3 mld zł. Naszym zdaniem spadło prawdopodobieństwo, że deficyt całego sektora finansów publicznych przekroczy 10% PKB i teraz spodziewamy się odczytu bliższego 8-9 proc. PKB" - napisali.

Polecamy: Rząd przyjął projekt budżetu na 2021 r. Planowany deficyt wyniesie 82,3 mld zł

Reklama