PGNiG podpisał nową 20-letnią umowę na dostawy LNG z amerykańską spółką Venture Global, która ma zwiększyć wolumen gazu kupowanego od USA do niemal 10 mld m sześc. Jak zmienia to sytuację Polski, jeśli chodzi o zabezpieczenie jego dostaw?

Z punktu widzenia interesów narodowych ten nowy kontrakt jest kluczowy. To kolejny milowy krok na drodze do uniezależnienia się od dostaw rosyjskiego gazu. Efekt naszych konsekwentnych działań. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo energetyczne, dziś jesteśmy w zupełnie innym miejscu niż jeszcze kilka lat temu. Gdy Prawo i Sprawiedliwość przejmowało władzę, prawie 90 proc. importowanego gazu pochodziło z kierunku rosyjskiego. Dziś ze Wschodu pochodzi tylko 60 proc. paliwa. Umowa podpisana przez PGNiG ten bilans dodatkowo poprawi. Kontakt jamalski obowiązuje do końca 2022 r. Proszę jednak pamiętać, że po zeszłorocznej wygranej z Gazpromem w arbitrażu ceny gazu z tego kontraktu stały się rynkowe, wcześniej były mocno zawyżone. Wielkość możliwych dostaw na podstawie podpisanych umów pokazuje, że praktycznie osiągnęliśmy już niezależność od dostaw rosyjskich. To oczywiście nie wyklucza, że po 2022 r. jakąś część gazu być może nadal będziemy kupować w Rosji. Nie będziemy jednak stali pod pręgierzem szantażu energetycznego, a decydująca będzie cena.
Czy gaz nie staje się już paliwem przestarzałym? Z powodu polityki klimatycznej coraz częściej zaczyna być na cenzurowanym w instytucjach, które decydują o finansowaniu inwestycji w energetyce?
Komisja Europejska uznaje gaz za paliwo przejściowe, choć faktycznie część instytucji finansowych zaczyna mu się przyglądać. Dziś nie jest to jednak istotny problem i jest jasne, że z gazu jeszcze długo będziemy korzystać. Tym bardziej że jest on najpoważniejszą alternatywą dla starych bloków węglowych, które będziemy stopniowo wyłączać w ciągu nadchodzących lat. Realizujemy też inwestycje takie jak elektrownia w Ostrołęce czy inne elektrownie gazowe, których budowa zacznie się wkrótce.
Reklama