- Duch Targowicy jest bliski partii populistycznej, jaką jest PiS. Nie chcę nazywać ich wprost targowiczanami, bo wiąże się to ze zdradą narodową - mówi w wywiadzie dla DGP poseł Krzysztof Brejza.

PO jest nazywana Targowicą.

Targowica była ruchem przeciwkonstytucyjnym, przeciwko zmianom oświeceniowym, reformom ustrojowym, antyfrancuskim, antyrozwojowym. I była inspirowana ze Wschodu, z Rosji. Teraz mamy przykład Targowicy populistycznej.

Czyli PiS to Targowica według posła Brejzy.

Nie jestem zwolennikiem aż tak ostrego języka w debacie publicznej. Nie obrażam nikogo, opieram się na faktach. Ja tylko definiuję obelgę, jaką oni nas obrzucają, i mówię, że to jest po prostu kłamstwo polityczne. Duch Targowicy jest bliski partii populistycznej, jaką jest PiS. Nie chcę nazywać ich wprost targowiczanami, bo wiąże się to ze zdradą narodową. Z drugiej strony widać, że wiele zjawisk w Polsce jest inspirowanych przez Rosję. One mają zatrzymać rozwój Polski. A my uruchomiliśmy już wspaniałą maszynę, która niebawem ruszy po zwycięstwo.

Reklama

Jest 100 dni do wyborów.

Kiedy rozmawiamy, 170 posłów i senatorów Koalicji Obywatelskiej odwiedza apteki w całej Polsce i sporządza listę brakujących leków. Panu ministrowi zdrowia mówimy: „Sprawdzam”.

Czyli znowu: PiS robi to źle, to źle i jeszcze to źle.

Owszem, ale nie będzie już tylko narzekania. Anty-PiS nie wystarczy. Potrzeba pozytywnego programu.

Nie będzie plakatów z wykrzywionymi twarzami polityków PiS?

Nie będzie. Samo mówienie o tym, że nie ma leków albo że firmy schodzą z placów budowy, nie wystarczy. Potrzeba treści informujących, jak temu zaradzić. Ludzie muszą wiedzieć, jak można problem rozwiązać – w sprawie braków leków naszym programem jest odtworzenie systemu monitorowania, magazynowania zapasów, wzmocnienie krajowego przemysłu farmaceutycznego i powołanie zespołu specjalnego w CBŚP do walki z mafią lekową. Trzeba przypominać, ile dróg zbudowano za naszych rządów albo jakie wyniki mieli gimnazjaliści w testach ogólnoświatowych. Precyzyjny program przedstawimy za niecałe dwa tygodnie.

To pan zarządził koniec narzekania na PiS?

Po wyborach do Parlamentu Europejskiego dokonaliśmy audytu błędów i potknięć, wiemy wszyscy, że w poprzedniej kampanii zabrakło słuchu społecznego.

Po wyborach w 2015 r. pana koledzy mówili to samo, że zabrakło słuchu społecznego, że zabrakło rozmów z ludźmi.

Teraz słuch trzeba wyostrzyć.

Panie pośle, to było cztery lata temu.

Być może słuch był niedostatecznie wyostrzony i teraz mamy kilkutygodniowy kurs intensywnego ostrzenia. Przez lata odbyliśmy naprawdę tysiące spotkań, ale widocznie to nie wystarczyło na kampanię europejską.

Widocznie?

OK, nie wystarczyło.

Treść całego wywiadu można przeczytać w piątkowym wydaniu DGP.

>>> Polecamy: Powstanie plan operacyjny ws. neutralności klimatycznej UE? "To w interesie Polski"