Według sondażu exit poll Ipsos Andrzej Duda w II turze wyborów prezydenckich osiągnął 50,4 proc. poparcia, a Rafał Trzaskowski 49,6 proc. głosów.

Prof. Paruch komentując sondażowe wyniki II tury wyborów prezydenckich ocenił, że zwycięzca wyborów raczej się nie zmieni. „Różnica, którą podaje IPSOS to około 160 tys. Jeżeli wnioskować na podstawie analizy pierwszej tury, to poparcie dla Andrzeja Dudy może się jeszcze zwiększyć. Jednak mało prawdopodobne, że zmieni się zwycięzca. Owszem pamiętamy, że w roku 1995 ogłoszono wygraną Lecha Wałęsy, a prezydentem został Aleksander Kwaśniewski, jednak było to 15 lat temu, od tego czasu techniki pomiaru zdecydowanie się unowocześniły” – wskazał.

Politolog zwrócił uwagę, że wysoka frekwencja w II turze wyborów jest pewnym zaskoczeniem. „O ile w pierwszej turze przerysowywano trochę znaczenie tej frekwencji, była ona porównywalna z frekwencją w wyborach parlamentarnych, to teraz naprawdę możemy mówić o bardzo dobrej frekwencji” - podkreślił.

Reklama

Zdaniem prof. Parucha wysoka frekwencja w II turze wyborów wynika z czytelnej polaryzacji. „Między pierwszą a drugą turą wyborów dostaliśmy dwie kompletnie różne wizje Polski, co niewątpliwie miało olbrzymi wpływ na frekwencję. Po drugie ataki na prezydenta Andrzeja Dudę prawdopodobnie bardzo mobilizowały wyborców Prawa i Sprawiedliwości” – stwierdził.

W ocenie politologa, na mobilizację elektoratu PiS miał wpływ także sam Rafał Trzaskowski, który - jak mówił - między pierwszą a drugą turą wyborów dokonał dwóch zabiegów. „Po pierwsze szedł tradycyjną ścieżką Platformy Obywatelskiej, czyli uruchomił anty PiS (…) A po drugie zrobił to, czego się prawdopodobnie nie spodziewano przed I turą, czyli zaczął przywoływać różne rozwiązania realizowane przez rządy Zjednoczonej Prawicy, mówiąc, że będzie je kontynuował, że ich nie odwoła, jednocześnie opowiadając o tym, co będzie wetował, a co nie jest i prawdopodobnie nie będzie nigdy w planach rządu” – mówił.

Prof. Paruch zwrócił też uwagę, że w II turze nowych wyborców przybyło około 5 proc., czyli około 1 mln, co – jak zauważył – stanowi potężną grupę, która jest w stanie rozstrzygnąć wyniki każdych wyborów prezydenckich i parlamentarnych. „To mogło obniżyć znaczenie zachowań elektoratu Szymona Hołowni i Krzysztofa Bosaka. Nowi wyborcy mogli zneutralizować znaczenie wyborcze elektoratów tych dwóch kandydatów, o których wyborców zabiegał zarówno Andrzej Duda, jak i Rafał Trzaskowski” – ocenił.

Politolog uważa też, że jeżeli wynik wyborów się utrzyma, to wygrana kilkuset tysiącami głosów jest ważną informacją dla obozu Zjednoczonej Prawicy, który musi zastanowić się nad strategią rządzenia przez najbliższe trzy lata. „Na pewno obóz Zjednoczonej Prawicy stoi przed koniecznością bardzo mocnej konsolidacji politycznej i przesunięcia akcentów w rządzeniu, ponieważ podział socjopoliyczny jest czynnikiem determinującym spory polityczne w Polsce i wydaje się na najbliższe kilka lat, że ma charakter trwały. Przy wyniku Rafała Trzaskowskiego mało prawdopodobny jest kryzys w Platformie Obywatelskiej” – stwierdził.