Tusk został na piątkowej konferencji prasowej zapytany o przedstawiony w czwartek raport NIK z kontroli realizacji zadań z Funduszu Sprawiedliwości, którego dysponentem jest minister sprawiedliwości. Według NIK łączna wartość środków wydanych niezgodnie z przepisami, niecelowo, niegospodarnie lub nierzetelnie wyniosła ponad 280 mln zł.

Lider PO stwierdził, że w tej sprawie doszło do groteskowej sytuacji. "Groteskowość tej sytuacji polega na tym, że tak naprawdę prokurator generalny powinien natychmiast rozpocząć swoją pracę wobec sprawcy tego skandalu, jakim jest minister sprawiedliwości. Kłopot polega na tym, że to jest ten sam (minister sprawiedliwości i prokurator generalny, Zbigniew) Ziobro" - powiedział Tusk.

Według niego, widać dziś wyraźnie, jak sensowne było wprowadzone za czasów rządów PO-PSL rozdzielenie funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości.

Tusk ocenił, że raport NIK jest powodem do powołania komisji śledczej, skoro "domniemany sprawca tych nieprzyzwoitych rzeczy jest jednocześnie prokuratorem". "Nie chcemy jednak podejmować kolejnych inicjatyw, które PiS utopi, broniąc swoich tłustych kotów, swoich skorumpowanych polityków, a w tym przypadku pewnie ministra Ziobry" - powiedział Tusk.

Dodał zarazem, że skoro dzisiaj nie można postawić Ziobry przed wymiarem sprawiedliwości, to nie znaczy, że zawsze tak będzie.

"Wiele rzeczy zupełnie niespotykanych i ohydnych uchodzi im na razie zupełnie bezkarnie. W końcu swoje zwycięstwo zaczynali od okradania PCK na Dolnym Śląsku, biorąc środki z PCK na swoje kampanie wyborcze" - mówił Tusk pod adresem PiS. Apelował też, by robić wszystko, "żeby się do tego nie przyzwyczajać".

"Mówimy o sytuacji, w której minister sprawiedliwości odpowiada za trwonienie dziesiątków milionów złotych na wykorzystywanie partyjne, milionów, które miały trafić do ofiar przestępstw. To jest politycznie niedopuszczalne, to musi być karalne i to jest tak obrzydliwe moralnie, że brakuje słów" - powiedział lider PO.

"W polskim słowniku naprawdę brakuje słów, żeby opisać to co oni robią, zasłaniając się dzisiaj swoją władzą i bezkarnością. My nie będziemy zapominali o tym z dnia na dzień. To nie będzie tylko news dnia, przykryty następnego dnia zwycięstwem Legii, a potem niespodziewaną śnieżycą. Na pewno tej sprawy nie odpuścimy" - zapewniał lider PO.

Według kontrolerów NIK Fundusz Sprawiedliwości "stracił charakter funduszu celowego", zaś "działania ministra sprawiedliwości i znacznej części organizacji, które otrzymały dotacje, skutkowały niegospodarnym i niecelowym wydatkowaniem środków publicznych, a także sprzyjały powstawaniu mechanizmów korupcjogennych w przypadku osób podejmujących decyzje w zakresie rozliczania środków z Funduszu Sprawiedliwości". NIK złożyła pięć zawiadomień o popełnieniu przestępstwa.

Ministerstwo Sprawiedliwości oświadczyło w czwartek, że "informacja o wynikach kontroli zawiera w wielu miejscach nieprawdziwe dane, wnioski niepoparte faktami, stanowiska wykraczające poza kompetencje NIK oraz insynuacje zdarzeń, które w rzeczywistości nie miały miejsca". W oświadczeniu resortu stwierdzono m.in. że w raporcie NIK "w żadnym miejscu nie wskazano jakichkolwiek działań Funduszu, które skutkowałyby korupcją" oraz że "faktyczna kwota dotacji przyznana ze środków Funduszu na zadania związane z pomocą osobom pokrzywdzonych w okresie od 2018 do 2020 roku to ponad 486 mln zł, a nie jak w wskazał NIK - 228,5 mln zł". Według MS, NIK nie uwzględnił w końcowym raporcie wyjaśnień resortu.

Fundusz Sprawiedliwości (wcześniej Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej) jest zasilany z nawiązek zasądzanych od sprawców przestępstw. Zgromadzone środki mają być przeznaczane m.in. na wsparcie prawne, psychologiczne i socjalne dla ofiar przestępstw. Wcześniej zadania te były w konkursach zlecane głównie organizacjom pozarządowym. Po zmianach we wrześniu 2017 r. środki mogą być przeznaczane także na przeciwdziałanie przestępczości, a pomoc z funduszu może być przekazywana także na rzecz instytucji publicznych.

Tusk: stan wyjątkowy jest wykorzystywany do czystej polityki

Rząd wykorzystuje stan wyjątkowy pod pozorem walki z nielegalną migracją do czystej polityki i do propagandy - ocenił w piątek przewodniczący Platformy Obywatelskiej, były premier Donald Tusk.

W czwartek późnym wieczorem Sejm głosami PiS, Konfederacji i Kukiz'15 wyraził zgodę na przedłużenie stanu wyjątkowego o 60 dni w części województw podlaskiego i lubelskiego, przy granicy z Białorusią - o co wnioskował prezydent Andrzej Duda.

Tusk został zapytany na konferencji w Senacie, czy jego zdaniem ma sens, aby stan wyjątkowy przedłużać. "Gdyby stan wyjątkowy był skutecznym narzędziem powstrzymania nielegalnej migracji, to ja nie miałbym żadnego problemu w tym, żeby zwrócić się do posłanek i posłów z naszego klubu, aby na pewien czas taki stan wyjątkowy wprowadzać, a nawet przedłużać" - odpowiedział.

"W sensie ideologicznym czy jakiejś doktryny nie mam nic przeciwko temu - jeśli jest potrzeba. Po to jest w konstytucji, po to mamy takie prawo, żeby użyć tego instrumentu, kiedy jest taka potrzeba" - podkreślił lider PO. "Ale stan wyjątkowy - ten, który PiS przedłuża - jest na pewno dotkliwy dla obywateli polskich mieszkających granicy, nie ulega wątpliwości, on na pewno jest dotkliwy dla dziennikarzy i opinii publicznej, bo odcina nas od wszelkiej informacji" - mówił. "I on nie zapobiega nielegalnej migracji" - podkreślił Tusk.

W jego ocenie nie jest to więc pytanie, czy jest za, czy przeciw stanowi wyjątkowemu. "Ja jestem przeciw rządowi, który wykorzystuje ten instrument pod pozorem walki z nielegalną migracją, a tak naprawdę wykorzystuje to do czystej polityki, do propagandy, przeciwko polskim obywatelom i przeciwko opinii publicznej, bo blokuje dostęp do informacji na ten temat, i to są jedyne skutki jak na razie tego stanu wyjątkowego" - ocenił Tusk.

Od 2 września w przygranicznym pasie z Białorusią - w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego - obowiązuje stan wyjątkowy. Został on wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów. W czwartek Sejm zgodził się na przedłużenie stanu wyjątkowego o 60 dni.

Tusk: UE jest zainteresowana, by pomóc Polsce na granicy, Frontex mógłby odegrać pozytywną rolę

Granica polsko-białoruska jest też granicą UE i Unia jest zainteresowana, żeby nam pomóc, obecność Fronteksu mogłaby odegrać pozytywną rolę - powiedział w piątek lider PO Donald Tusk. Dodał, że zaangażowanie UE i Fronteksu mogłoby doprowadzić do szybkich decyzji dotyczących relacji UE-Białoruś.

Tusk powiedział na konferencji prasowej, że nie rozumie, dlaczego tak konsekwentnie PiS odmawia współpracy europejskiej na granicy polsko-białoruskiej.

"Mamy wyjątkowy moment, który trzeba wykorzystać, to jest granica Polski, ale to jest też granica całej Unii Europejskiej. UE jest zainteresowana, żeby Polsce pomóc, Frontex (Europejska Agencja Straży Granicznej i Przybrzeżnej) na naszych granicach mógłby odegrać taką samą pozytywną rolę, jak to jest na granicy lądowej między Grecją a Turcją i między Bułgarią a Turcją. To naprawdę działa i zrzuciłoby odpowiedzialność też Polski za te nie zawsze najbardziej przyjemne obrazy, to powinna być wspólna polityka europejska" - mówił Tusk.

Dodał, że obecność Fronteksu i zaangażowanie całej Europy na polskiej granicy mogłyby też doprowadzić do szybkich decyzji dotyczących relacji UE-Białoruś.

"My musimy zmusić, a sami nie damy rady, Łukaszenkę jako UE, żeby przestał ten ohydny biznes, który jest także biznesem ekonomicznym dla nich, dla reżimu Łukaszenki, żeby go nie kontynuowali. I do tego presja całej Unii byłaby przydatna" - dodał b. szef Rady Europejskiej.

Ocenił, że PiS wcale nie chce, żeby obecny kryzys migracyjny zakończył się. "To jest dla nich polityczne złoto, to im się politycznie opłaca, tak to sobie skalkulowali" - uważa lider PO.

Stwierdził zarazem, że mamy dzisiaj "dramatyczny problem z sytuacją na granicy". "Mamy dzisiaj władzę, która powoduje, że każdy przyzwoity człowiek cierpi, kiedy widzi, co tam się dzieje, szczególnie z kobietami i dziećmi, to są rzeczy zupełnie niedopuszczalne" - mówił.

Lider PO podkreślił, że nie może być takich sytuacji do jakiej obecnie dochodzi na granicy z kobietami i dziećmi. "To nie jest kwestia politycznych negocjacji czy kalkulacji (...) łajdactwo nie może być jakimś projektem politycznym" - powiedział Tusk.

Zaznaczył jednocześnie jak ważne jest poczucie bezpieczeństwa i to, aby Polska miała szczelną granicę. "Przecież to jest paradoks, że ja tutaj stoję, a nie Jarosław Kaczyński, on jest wicepremierem ds. bezpieczeństwa, jego wczoraj nie było na debacie (w Sejmie), gdzie przedłużano stan wyjątkowy, on jest liderem tego obozu i odpowiedzialnym za bezpieczeństwo Polaków" - mówił Tusk.

"I dzisiaj za jego rządów i w czasie jego odpowiedzialności za bezpieczeństwo, mamy granice, którą przekracza prawie każdy kto chce. Pojedźcie na Zachód spytajcie ile set w ostatnich dwóch miesiącach nielegalnych uchodźców - młodych, zdrowych mężczyzn przeszło przez Polskę i poszło dalej na Zachód. Przecież oni nikogo tam nie zatrzymują z tych, których powinni zatrzymać, oni robią jakiś ohydny spektakl, ohydne polowanie na te dzieci i matki, żeby pokazać, że +my tu nikogo nie wpuścimy+, ale wpuszczają każdego dnia" - powiedział lider PO.

Zwracając się do dziennikarzy powiedział, aby "wyciągnęli Jarosława Kaczyńskiego z jego kryjówki i niech on odpowie na pytania, co ma zamiar zrobić, żeby Polska nie była odpowiedzialna za los dzieci, matek porzucanych w lesie i umierających i żeby równocześnie Polska była wiarygodnym partnerem dla swoich obywateli i dla Europy".

Tusk: przygotujemy informację opisującą przypadki nepotyzmu aż do poziomu powiatów

Szef PO Donald Tusk zapowiedział w piątek, że PO przygotuje gruntowną informację opisującą nepotyzm władzy, schodząc aż do poziomu powiatów. Jak ocenił, rozkradanie pieniędzy przez praktycznie całą władzę, wpływa na kondycję finansową Polski i każdej polskiej rodziny.

"Nie mówimy o 900 tłustych kotach, bo to jest wierzchołek góry lodowej. My przygotujemy taką bardzo gruntowną informację i zejdziemy na poziom powiatu" - powiedział w piątek Tusk, pytany o opisywane przez media przypadki nepotyzmu w spółkach Skarbu Państwa.

Zwrócił uwagę, że to nie chodzi tylko o spółki Skarbu Państwa. "Przecież nepotyzm przerósł wszystkie instytucje życia publicznego od takiego najniższego poziomu" - powiedział lider PO.

"To, o co ja mogę apelować, to żebyśmy nie poprzestali tylko na jednej, dwóch czy trzech publikacjach. To też nie może być tylko sensacja dnia. To musi się stać taką nie do zniesienia, z punktu widzenia uczciwych ludzi, sensacją roku" - podkreślił Tusk.

Zaznaczył, że mamy obecnie ogromny skok inflacji. "I to, że cała praktycznie władza rozkrada środki publiczne na niewyobrażalną skalę, że jakość sprawowanych przez nich funkcji jest niżej wszelkiej krytyki, to ma także wpływ na kondycję finansową Polski i każdej polskiej rodziny" - powiedział lider PO.

Gazeta Wyborcza", Onet i Radio Zet przedstawiło w poniedziałek mapę wpływów w spółkach skarbu państwa najważniejszych polityków PiS. W spółkach tych, jak ujawniły media, zatrudnieni zostali ludzie powiązani z politykami PiS. Dotyczy to premiera Mateusza Morawieckiego, szefa MON Mariusza Błaszczaka, ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, wicepremiera i szefa MAP Jacka Sasina, europosła Joachima Brudzińskiego i byłego wicepremiera i ministra rozwoju Jarosława Gowina.