Im więcej problemów ostatnio dotyka Polaków, tym częstszym komentarzem, będącym reakcją na przekaz mediów rządowych (zwanych narodowymi), jest: propaganda sukcesu. Ukuty za czasów Edwarda Gierka zwrot zaczął żyć nowym życiem. Tym bardziej że rządząca obecnie Zjednoczona Prawica, choć nie może marzyć o takiej władzy, jaką niegdyś dzierżył w swym ręku I sekretarz PZPR, wyraźnie uparła się, by powielić dawne błędy.

Nowe szaty władzy

Rządzi grupa dziwacznych bałwanów zasłaniających się «planem» i wymaganiami sytuacji politycznej – wobec połączenia polityki z gospodarką i wobec tajności polityki u nas, ci prawem kaduka rządzący wykręcają się zawsze od jakiejkolwiek odpowiedzialności” – notował w 1972 r. Stefan Kisielewski. Cieszący się olbrzymią popularnością publicysta w prywatnych zapiskach nie ukrywał sceptycyzmu wobec nowej ekipy rządzącej. „Zabudują kraj przestarzałą szpetotą, pchną przemysł w kierunku inwestycji nierentownych i przestarzałych i nikt ich za to nie ukarze, bo są nieodpowiedzialni, nieuchwytni – w istocie – nieznani” – narzekał.
Jednak pierwsze lata rządów Edwarda Gierka nie zwiastowały, by to proroctwo miało się sprawdzić. Nowy gensek zamierzał uczyć się na błędach znanego ze skąpstwa Władysława Gomułki. Ów wymagał od obywateli stałych wyrzeczeń, bo socjalistyczna gospodarka nie potrafiła zaspokoić ich apetytu. Natomiast Gierek obiecał, iż zadba o podniesienie poziomu życia wszystkich Polaków, na czele z robotnikami, stanowiącymi wówczas najliczniejszą grupę społeczną. Potem w zaledwie pięć lat płace 8 mln pracowników zatrudnionych w dużych, państwowych zakładach wzrosły średnio o 59 proc. Przy utrzymywanych przez państwo sztywnych cenach oznaczało to, że podwyżki można przeznaczać na zakupy i przyjemności. Władza ludowa zaś starała się to ułatwiać.
Reklama

Treść całego artykułu można przeczytać w piątkowym, weekendowym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej oraz w eDGP.