W zaplanowanych na 3 kwietnia wyborach na Węgrzech zmierzą się rządzący od 12 lat krajem Fidesz premiera Viktora Orbana oraz blok Zjednoczeni dla Węgier, który współtworzy sześć partii opozycyjnych z Peterem Marki-Zayem na czele.

Tusk podkreślał, że "Viktor Orban i jego ekipa zapracowali bardzo ciężko na opinię najbardziej proputinowskiego rządu w Europie". "A wojna o przyszłość Ukrainy i Europy toczy się przecież nie tylko na tym gorącym froncie na Ukrainie, ale toczy się także w każdym europejskim kraju" - dodał lider PO i przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej.

"Dzisiaj musimy bardzo głośno i wyraźnie powiedzieć..."

Reklama

Niestety - jak stwierdził - w Europie nie brakuje polityków, którzy dla pieniędzy, albo z politycznej ślepoty, albo ze strachu, są gotowi wspierać Putina nawet teraz, jak mówił - "w czasie tej odrażającej agresji na Ukrainie". "Dzisiaj musimy bardzo głośno i wyraźnie powiedzieć - w Budapeszcie, w Warszawie, w Paryżu w Brukseli: nie chcemy Putina na Ukrainie, nie chcemy Putina w Europie" - oświadczył b. polski premier.

W ocenie Tuska, wizja państwa, według Putina, to państwo autorytarne, skorumpowane, z cenzurą i państwo, które "wyznaje kult siły, a nie reguły praworządności". "Dlatego Europa patrzy z taką nadzieją na was. Jesteście nadzieją wolnego świata w czasie tych kluczowych wyborów na Węgrzech" - podkreślił szef Platformy Obywatelskiej.

Według relacji Justina Spike'a, korespondenta agencji AP w Budapeszcie, w wiecu opozycji wzięły udział tysiące demonstrantów. Głównym wątkiem wystąpień liderów opozycji była wojna w Ukrainie i związki Viktora Orbana z Władimirem Putinem. Jej uczestnicy minutą ciszy uczcili pamięć ukraińskich ofiar wojny. Część demonstrantów miało ze sobą flagi Ukrainy.