Wicepremier Sasin przyznał, że przed rządem stoi bardzo poważna decyzja w sprawie tego, na jaką skalę inwestować w górnictwo. "Zakładaliśmy, że wygaszanie górnictwa potrwa do 2049 r., zbudowaliśmy harmonogram zamykania kopalń, zapewniliśmy spokój społeczny temu procesowi, co uważam za jeden z moich największych sukcesów w polityce. Dziś musimy ten harmonogram zrewidować" - podkreślił minister aktywów państwowych.

Dodał, że do czasu uruchomienia pierwszych bloków jądrowych żadna kopalnia nie może zostać zamknięta. "Nie może być tak, że będziemy pogłębiali proces uzależnienia od importowanego węgla, dużo droższego niż nasz. Dlatego musimy odwlec proces zamykania kopalń. Nie wycofujemy się z daty końcowej, z 2049 r., ale ta krzywa, która miała charakter stale spadający, będzie spłaszczona" - stwierdził.

Nie wykluczył uruchamiania nowych szybów. "Być może będziemy drążyli nowe szyby, ale raczej nie na Śląsku, gdzie złoża są wyeksploatowane, gdzie jest dużo metanu i są kosztowne szkody górnicze. Mamy zinwentaryzowane złoża na Lubelszczyźnie. Tam działa kopalnia Bogdanka, która uruchomi kolejny szyb wydobywczy – dziś służący jako wentylacyjny – w ciągu trzech, czterech lat. Wkrótce Bogdanka stanie się własnością skarbu państwa i być może zacznie drążyć kolejne szyby" - powiedział.

Wskazał, że wydobycie węgla w Polsce będzie nieco wyższe niż w latach poprzednich. "Z kolei import jest maksymalny, więcej nie przejdzie przez nasze porty. Wszystko jednak wskazuje, że węgla dla elektrowni będzie więcej, niż potrzeba, bo importowany węgiel musimy przesiewać i zostaje z niego tzw. miał. Węgla energetycznego, z którego korzystają zwykli Polacy, będzie z kolei w sam raz. Wolałbym, by było za dużo, niż by zabrakło" - powiedział wicepremier.

Reklama

Na pytanie, czy Polska nie za szybko zatrzymała import węgla z Rosji, Sasin przyznał, że na pewno rządowi byłoby łatwiej, gdyby trochę poczekał. "Inne państwa UE nie spieszyły się tak bardzo, czekały na zakaz na poziomie unijnym, który wszedł dopiero w lipcu. Nie mieliśmy jednak innego wyjścia. Nie chcieliśmy finansować rosyjskiej agresji. Do tego opozycja rozpętała histerię w tej sprawie, a Donald Tusk robił konferencję na tle wagonów" - zauważył wicepremier.

Zapytany, czy jego zdaniem Polska może wyjść z europejskiego systemu handlu emisjami (ETS), Sasin odparł: "obawiam się, że to jest niemożliwe". "Premier Morawiecki wiele razy apelował, żeby zablokować możliwość spekulacji uprawnieniami przez instytucje finansowe, bo to nie są papiery wartościowe. Trzeba też zwiększyć wolumen bezpłatnych uprawnień. Dziś nasze firmy muszą kupować uprawnienia na rynku, co powoduje wypływ kilkunastu miliardów rocznie z naszego kraju i drenaż spółek, które przecież muszą mieć pieniądze, jeśli mają inwestować w energię odnawialną. Dziś te postulaty są przyjmowane chłodno, ale trzeba naciskać, bo czasy są takie, że niemożliwe stało się możliwe" - stwierdził. "Ogólnie uważam jednak, że jesteśmy na ten system skazani" - dodał.

kmz/ mmu/