Z Marcinem Kierwińskim rozmawiają Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak
Co będzie największym problemem PO w czasie kampanii wyborczej?

Dysproporcja środków pomiędzy PiS a opozycją. Już widać, że ta partia wykorzysta cały zasób państwa: służby specjalne, prokuraturę, rządowe media, spółki Skarbu Państwa. „Willa plus” i afera z dotacjami w NCBiR pokazują, że PiS chce przygotować sobie zaplecze finansowe i na kampanię, i na okres powyborczy – w tym drugim przypadku zwłaszcza na wypadek przegranych wyborów.

Reklama
A Platforma nie ma własnych problemów, które dotyczą np. mobilizacji wyborców, przygotowania atrakcyjnego programu albo ułożenia się z resztą opozycji?

Polacy są zmobilizowani, bo mają już serdecznie dość PiS. Nie jest tajemnicą, że byliśmy zwolennikami jednej listy całej opozycji. Szkoda, że się nie udało. Ale taka jest decyzja naszych partnerów, głównie Szymona Hołowni. Niezależnie od tego, wybory te wygramy i odsuniemy PiS od władzy. Jestem przekonany, że siły opozycyjne – zwłaszcza Koalicja Obywatelska – mają wszelkie wewnętrzne zasoby potrzebne do tego, by ten cel osiągnąć. Cieszę się, że udało się podpisać pakt senacki. Problemem jednak jest to, czy wybory będą równe i uczciwe.

Dużo się ostatnio działo na Śląsku, zapowiadacie przeniesienie tam nawet ministerstwa. Czy to będzie jedno z najważniejszych miejsc starcia z PiS?

I będzie jeszcze się wiele działo. Chcemy pokazać Pol kom i Polakom, że mogą żyć lepiej, że Polska może być krajem szanowanym, liczącym się na arenie międzynarodowej. Jesteśmy w pełni zmobilizowani, aby odsunąć i rozliczyć szkodliwe rządy PiS. Tak, Śląsk jest dla nas bardzo ważnym regionem, bo to przemysłowe serce Polski. Będziemy walczyć o każdy głos i tu, i w każdym innym regionie, bo wiemy, że każdy głos w tych wyborach może być na wagę zwycięstwa.

Wasze propozycje często mają charakter sprzątania po PiS. Choćby ostatni pakiet dla przedsiębiorców przedstawiony przez Donalda Tuska – to korekty Polskiego Ładu i drobne zmiany ułatwiające życie prowadzącym działalność gospodarczą.

To nie drobne zmiany, to rzeczy fundamentalne. Wcześniej regularnie pokazywaliśmy pomysły na obniżkę cen gazu, węgla czy energii. To propozycje zmierzające do tego, by ulżyć Polakom w tych sferach, w których PiS zgotował im piekło. Dziś główną blokadą dla młodego człowieka wchodzącego w dorosłość jest to, że jest praktycznie pozbawiony szansy zdobycia kredytu hipotecznego. Zwłaszcza przy tych stopach procentowych. Po prostu nie stać go na posiadanie mieszkania – własnego lub wynajmowanego. Jeśli chodzi o przedsiębiorców, to w zeszłym roku upadło najwięcej firm od wielu lat. To dramatyczny obraz rządów PiS. To powolne zabijanie sektora, który utrzymuje państwo.

Wasza propozycja dotycząca kredytów mieszkaniowych – pożyczka 0 proc. na pierwsze lokum – jest podobna do pomysłu PiS, tylko dalej idąca – obóz rządowy mówi o pożyczce oprocentowanej na 2 proc.

Trudno mówić, że my coś korygujemy, bo trudno uznać, że oni w ogóle mają jakieś pomysły na mieszkalnictwo. Z naszego programu „Mieszkanie dla Młodych” skorzystało ponad 110 tys. rodzin, więc szkoda, że PiS go zlikwidował. Rozmawiamy o partii, która rządzi osiem lat, a zamiast rozwiązywać problem, doprowadziła do jego pogłębienia. Miało być Mieszkanie plus, a jest „willa plus”, miało być 3 mln mieszkań, a po tylu latach jest zaledwie kilkanaście tysięcy… W tym obszarze wiarygodność PiS jest zerowa.

Z jakimi jeszcze propozycjami będziecie wychodzić w kolejnych tygodniach?

Rozpoczęliśmy akcję organizowania 16 posiedzeń klubów wyjazdowych w każdym województwie. I na każdym przedstawimy inną grupę pomysłów; będziemy mówić o prawach kobiet i ich powrocie na rynek pracy po urlopie macierzyńskim, o służbie zdrowia, o ograniczeniu inflacji, o programach dla rodzin, o wyższych zarobkach. Szczególnie istotny problem, z którym jako kraj musimy sobie poradzić, to katastrofa demograficzna, do której doprowadził PiS. Proszę też pamiętać, że w ciągu kilku ostatnich miesięcy przedstawiliśmy konkretne propozycje dotyczące obronności czy zielonej energii. W zeszłym roku wyszliśmy z propozycją 20-proc. podwyżki dla sfery budżetowej. Wtedy zarzucano nam, że to populizm, a dziś okazuje się, że taka waloryzacja jest dalece niewystarczająca. Teraz chcemy się skupić na zmianach ułatwiających ludziom wejście lub powrót na rynek pracy.

Nie obawiacie się, że cokolwiek zaproponujecie, PiS i tak was przelicytuje? Mamy początek kampanii, a już się pojawiają ze strony tej partii obietnice dosypania gotówki wybranym grupom społecznym – choćby 300 zł dodatku emerytalnego dla sołtysów czy wprowadzenie na stałe 14. emerytury.

Sądzę, że Polacy widzą skrajne kolesiostwo oraz nepotyzm pisowskich działaczy. Oraz to, że wysoka inflacja i drożyzna znacznie przewyższają wszystko to, co Polacy rzekomo od PiS dostali.

Tyle że część wyborców może sobie tłumaczyć drożyznę czynnikami zewnętrznymi – choćby wojną w Ukrainie. W przypadku PiS wciąż działa mechanizm opisany przez starą polityczną dykteryjkę: poprzednicy tylko kradli, a ci może i kradną, ale się dzielą.

Nie chcę wchodzić w takie dywagacje... To tłumaczenie kierowcy, który jechał w mieście 200 km/h, a winę za wypadek próbuje zrzucić na czerwone światło, które go zaskoczyło. Po tylu aferach Polacy wyraźnie dostrzegli, że politycy PiS sięgają po publiczne środki bez zahamowań. To już nie jest kwestia tego, że oni rozdają sobie gigantyczne pieniądze w spółkach Skarbu Państwa i zatrudniają w nich swoich ludzi na potęgę. Im przyszło do głowy, że jeszcze zrobią sobie nową „PiS-elitę”. Elitę, która się uwłaszcza na majątku publicznym, która będzie miała wille i media. I myślę, że to się bardzo Polakom nie podoba. W moim okręgu wyborczym PiS uzyskiwał wcześniej bardzo dobry wynik. Dziś na swojej drodze spotykam tam ludzi, którzy mówią, że czują się oszukani przez tę władzę. I żeby było jasne – nie twierdzę, że oni już teraz deklarują, że zagłosują na KO. Do tego potrzeba jeszcze wiele pracy.