W piątek w Sejmie marszałek Hołownia spotkał się z liderem PO Donaldem Tuskiem ws. tzw. drugiego konstytucyjnego dotyczącego powołania rządu w sytuacji, gdy obecny rząd Mateusza Morawieckiego nie uzyska w Sejmie wotum zaufania.

Komisja Cenckiewicza negatywnie o Tusku, Siemoniaku, i innych

Reklama

Podczas konferencji po spotkaniu politycy zostali zapytani o opublikowany w środę "raport cząstkowy" komisji ds. badania wpływów rosyjskich na Polskę, w którym wskazano, że Donald Tusk wraz m.in. z ministrami obrony i spraw wewnętrznych w swoim dawnym rządzie Tomaszem Siemoniakiem i Bartłomiejem Sienkiewiczem nie powinien obejmować stanowisk związanych z bezpieczeństwem państwa.

"Jeżeli chodzi o +cząstkowy raport+ komisji, którym próbowała ona uciec spod procesu bycia odwołaną - to są jakieś granice powagi, kiedy rzecz dotyczy naprawdę najważniejszych spraw naszego bezpieczeństwa. Ta komisja nie przesłuchała ani jednego świadka, nie wszczęła żadnego postępowania, nie wydała żadnej decyzji administracyjnej. Panowie robili sobie kwerendę po dokumentach. Jeżeli dziś składają rekomendację, że ktoś nie powinien pełnić funkcji publicznych, to mam nadzieję, że wysłuchają też rekomendacji wysokiej Izby, która zarekomendowała, żeby poszukali sobie innego zajęcia na trudnym rynku" - powiedział Hołownia.

Brak politycznego instynktu samozachowawczego

"Są pewne momenty w historii Polski - tym tłumaczę mój przekąs i pewną stanowczość sądu - w których powinno się po prostu schylić głowę przed wolą wyborców, uszanować to, co Polki i Polacy mają nam do powiedzenia. Podobnie jak pan premier (Donald Tusk) jestem przekonany, że jakiekolwiek kombinowanie przy terminie zaprzysiężenia nowego rządu byłoby skrajnym dowodem braku politycznego instynktu samozachowawczego u każdego, kto chciałby to zrobić" - dodał.

Pytany, o co zaapelowałby do prezydenta Andrzeja Dudy ws. powołania rządu, marszałek Sejmu zaapelował, "żeby pan prezydent zgodnie ze swoimi wcześniejszymi deklaracjami, bo takie deklaracje wcześniej publicznie składał (...) niezwłocznie wypełnił wszystkie formalności, jakie nakłada na niego konstytucja, a niezwłocznie - to znaczy w pierwszym możliwym momencie".

"Pan prezydent zapowiedział, że jest z wizytą w Szwajcarii, ma tam ważne obowiązki, wraca 12 grudnia; 13 grudnia nic nie stoi na przeszkodzie, aby zaprzysiąc rząd, która wysoka Izba, a więc reprezentacja wyborców, wyłoni" - dodał.

Piłka po stronie prezydenta

Komisja ds. rosyjskich wpływów, której członków odwołał w środę Sejm, wcześniej zaprezentowała tezy z opracowanego przez siebie raportu cząstkowego. Komisja zarekomendowała, aby Donaldowi Tuskowi, Jackowi Cichockiemu, Bogdanowi Klichowi, Bartłomiejowi Sienkiewiczowi oraz Tomaszowi Siemoniakowi nie były powierzane stanowiska publiczne odpowiadające za bezpieczeństwo państwa.

W odpowiedzi na to pytanie szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy Marcin Mastalerek przekazał "Wirtualnej Polsce", że "rekomendacja Komisji, jak rozumie, jest skierowana do parlamentarzystów", a nie do głowy państwa.

"W drugim kroku konstytucyjnym prezydent nie desygnuje premiera. Kandydat jest zgłaszany z sali sejmowej i głosowany. Po uzyskaniu większości głosów przez Sejm dla kandydata na premiera rekomendacja Komisji nie wpłynie na ewentualne jego zaprzysiężenie. Jeśli premier będzie przegłosowany przez większość, to oczywiście prezydent przyjmie ślubowanie i dojdzie do zaprzysiężenia" - podkreślił w rozmowie z portalem Mastalerek.

Dwutygodniowy rząd Morawieckiego

W poniedziałek prezydent Andrzej Duda zaprzysiągł nowy rząd Mateusza Morawieckiego, utworzony po wyborach parlamentarnych w tzw. pierwszym kroku konstytucyjnym. Premier 11 grudnia przedstawi Sejmowi exposé z wnioskiem o udzielenie rządowi wotum zaufania. Jeśli go nie uzyska, inicjatywę przejmie Sejm. Kandydata na premiera może zgłosić grupa co najmniej 46 posłów. Sejm wybiera premiera i członków rządu większością bezwzględną w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Następnie prezydent powołuje tak wybrany rząd i odbiera od niego przysięgę.

W wyborach do Sejmu, które odbyły się 15 października, PiS zdobyło 194 mandaty, co nie daje większości co najmniej 231 posłów.

Liderzy KO, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy, które mają razem 248 posłów, 10 listopada parafowali umowę koalicyjną. Kandydatem koalicji na premiera jest Donald Tusk.

autorzy: Mikołaj Małecki, Grzegorz Bruszewski