Vivek Ramaswamy wycofuje swoją kandydaturę

Po prawyborach walczący ponownie o Biały Dom Trump był w doskonałym nastroju. W kilkunastominutowej przemowie uderzał w dość pojednawcze tony, co nie zdarza się często. Zachwalał swoich kontrkandydatów, mówił o konieczności zjednoczenia się republikanów wokół niego. Wyglądało jakby był zaskoczony aż tak korzystnym dla niego obrotem spraw. Bo dobry prawyborczy wynik to nie koniec radosnych dla niego informacji. Z wyścigu o prezydenturę po rozczarowującym dla niego Iowa wycofał się Vivek Ramaswamy, numer cztery w republikańskich prawyborach (7,7 proc. i trzech delegatów). Kontrowersyjny biznesmen z Kalifornii, którego agenda mocno odwoływała się do trumpizmu, od razu poparł nowojorczyka, w kolejnych prawyborach nie będzie już mu zabierał więc elektoratu MAGA (od Make America Great Again).

Najlepszą wiadomością dla Trumpa jest jednak coś innego. Zapowiedź dalszej rywalizacji DeSantisa z Nikki Haley (19,1 proc. i ośmiu delegatów). Gdyby ten pierwszy osiągnął w Iowa wynik gorszy od byłej gubernator Karoliny Południowej, to mogłoby to oznaczać koniec jego kampanii. Tak się nie stało, szanse na prezydenturę ma minimalne, ale wciąż jest w grze. I w kolejnych prawyborach będą z Haley podbierali sobie głosy republikanów sceptycznych wobec Trumpa. Takich, wbrew pozorom, trochę jest. Zgodnie z sondażami co trzeci republikanin nie popiera twierdzeń byłego prezydenta o sfałszowanych wyborach w 2020 roku. Czym dłuższa rywalizacja w świecie post-MAGA tym lepiej dla Trumpa.

Reklama

DeSantis więc przetrwał, choć najprawdopodobniej tylko odroczył swoją nieuniknioną klęskę. Jeszcze dwa miesiące temu gubernator Florydy obiecywał, że w Iowa wygra. Tymczasem do Trumpa stracił aż 30 proc. A w Iowa miał pozycję relatywnie silniejszą niż w innych stanach, poparcie wielu wpływowych ewangelików czy gubernator. Jeśli nie wygrywa w Iowa, to oznacza to że nie wygra nigdzie (z wyłączeniem być może rodzinnej Florydy). Tym bardziej, że kalendarz prawyborczy nie układa się dla niego sprzyjająco.

Pora na New Hampshire

Kolejne prawybory odbędą się za tydzień w New Hampshire, stanie o nieco innej strukturze demograficznej niż Iowa. Z wyższym odsetkiem mniejszości oraz wyborców z ukończonymi studiami. Solidnie w sondażach wygląda tu Haley, która jest w tym stanie w Nowej Anglii bardzo blisko Trumpa. DeSantis odstaje, ma zaledwie kilka procent poparcia. Dla Haley trzecie miejsce w Iowa jest mimo wszystko porażką. Pokonanie DeSantisa nadałoby jej kampanii rozpędu, stałaby się realnie jedyną alternatywą wobec Trumpa gromadzącą umiarkowanych wyborców. Tymczasem jej deklaracje o tym, że po prawej stronie mamy już wyścig dwóch kandydatów są na ten moment myśleniem życzeniowym.

Nie jest wykluczone, że za dopiero trzecie miejsce Haley odpowiada w znacznym stopniu pogoda. Poniedziałek w Iowa był rekordowo mroźny, w niektórych częściach stanu temperatura odczuwalna sięgała minus 45 stopni Celsjusza. Frekwencja była niska, zagłosowało około 112 tys. osób, w porównaniu do 2016 roku mniej o około 75 tys. Wyborcy Haley są statystycznie mniej entuzjastycznie nastawieni do kandydatki niż ci opowiadający się za DeSantisem i zdecydowanie mniej niż ci głosujący na Trumpa. Wielu z nich prawdopodobnie zostało w domach, nie widząc jakichkolwiek szans, by skierować Partię Republikańską na tory inne niż Trump. Którego od partyjnej nominacji może powstrzymać tylko coś niespodziewanego, np. wyrok Sądu Najwyższego zezwalający stanom na wykluczanie go z wyborczych kart. To jednak mało prawdopodobne.