Możliwości rządu Donalda Tuska

Polska Agencja Prasowa: Co może i powinien zrobić obecnie rząd?

Prof. Przemysław Sadura: Przede wszystkim powinien zacząć pracować, wykorzystując wszystkie możliwości. Nie może zmieniać Polski ustawami, więc musi działać rozporządzeniami, co powinien robić dotychczas.

PAP: Ale nie robił tego.

P.S.: Dlaczego panowało przekonanie, że lepiej niczego nie robić, nad niczym nie pracować i czekać na wybory prezydenckie, a po nich obiecywać przyspieszenie? Tego nikt nie jest w stanie zrozumieć. Przede wszystkim nie rozumieją tego Polacy i dlatego zagłosowali, jak zagłosowali.

PAP: Niektórzy mówią, że rząd powinien teraz próbować uchwalać ustawę za ustawą, mimo ewentualnych wet prezydenta.

P.S.: Prace legislacyjne powinny trwać. Kiedy prezydent zgłasza weto, to ustawę można modyfikować. Ustawy mogą też być przygotowane i czekać w zamrażarce. Problem polega na tym, że ich nie przygotowywano. To musi się zmienić. Prezydent Andrzej Duda nie wetował zbyt wielu ustaw, ponieważ nie miał do tego wielu okazji.

Każde z ministerstw musi się postarać o odnalezienie sprawczości tymi narzędziami, które ma. Prezydent ma słabe umocowanie w polskim systemie; jedyne, co może, to wetować.

PAP: Jakich narzędzi powinny użyć ministerstwa? Na czym się skupić, co przyspieszyć?

P.S.: Wszystko trzeba przyspieszyć poza kwestiami rozliczeń. To właśnie nimi Polacy byli zmęczeni, bo mieli poczucie, że para idzie w gwizdek. Rząd dotąd zajmował się głównie rozliczeniami poprzedniego rządu, które idą wolno, ponieważ trudno w tak krótkim czasie dokonać prawdziwych rozliczeń przy tak ogromnej skali nadużyć starej ekipy. Nie zajmował się natomiast bieżącym administrowaniem sprawami Polaków.

Rząd Donalda Tuska powinien teraz przeprowadzić szerokie działania, które będą miały wpływ na poprawę sytuacji polskich gospodarstw domowych. Polacy deklarowali, że w ciągu ostatniego półtora roku większość z nich albo odnotowała regres, albo stagnację. To są ich odczucia, które stanowią główną determinantę zachowań wyborczych.

Komunikacja ze społeczeństwem

PAP: Jak rząd powinien się komunikować ze społeczeństwem?

P.S.: Przede wszystkim powinien stworzyć i objaśnić swoją strategię oraz powołać rzecznika, ponieważ te obszary dotychczas zaniedbano. Nie mogę odpowiedzieć na pytanie, jak to zrobić, to zadanie premiera Tuska i poszczególnych ministrów.

Rozumiem, że warunki pracy były trudne, ale trudno mi pojąć, że przez półtora roku zrobiono tak niewiele. Już w rocznicę październikowych wyborów alarmowaliśmy, że w elektoracie demokratycznym panują pesymistyczne nastroje, rozczarowanie i demobilizacja. Obóz demokratyczny traci osoby, które wtedy się zmobilizowały – i nie podjęto żadnych działań, by temu przeciwdziałać. Podobnie jak nie zrobiono nic, by wzmocnić sprawczość rządu i poprawić jego odbiór wśród wyborców.

Relacje rządu w prezydentem Karolem Nawrockim

PAP: Jak powinien się zachować rząd wobec nowego prezydenta?

P.S.: Idealną strategią w tego typu grach społecznych jest altruistyczny „wet za wet”. To znaczy, że dopiero kiedy jedna strona uderzy, to druga odpowiada. Natomiast rząd powinien wysłać pozytywny sygnał, że jest gotowy do współpracy.

Trudno powiedzieć, jakim prezydentem będzie Karol Nawrocki. Niektórzy mówią, że tego nie wie nawet Prawo i Sprawiedliwość. Może się wydarzyć podobna sytuacja jak z szefem NIK-u Marianem Banasiem, nad którym partia szybko straciła kontrolę. Zobaczymy, czy będzie lojalnym prezydentem PiS, czy może zmieni front i będzie bardziej prezydentem Konfederacji, a może będzie wyłącznie wetował ustawy i utrudniał pracę rządowi.

Mimo to rząd musi przeprowadzać zmiany we wszystkich obszarach usług publicznych, które ma w rękach. Kluczowe dla budowania odporności na prawicowy populizm jest wzmacnianie społeczeństwa obywatelskiego i demokratycznego. PiS przez osiem lat rządów konsekwentnie inwestował w prawicowe społeczeństwo obywatelskie i prawicowe organizacje społeczne zajmujące się m.in. kulturą i edukacją. Demokratyczny rząd powinien z kolei zainwestować w prawdziwe, demokratyczne społeczeństwo obywatelskie. Trzeba zacząć myśleć szerzej – nie tylko w kategoriach układu partii politycznych.

Dziś pojawiają się pomysły nie tylko rekonstrukcji rządu, ale także dekonstrukcji oraz głosy nawołujące do odwołania premiera. Nie wiem, czemu miałoby to służyć. Rząd powinien się wytłumaczyć, rozliczyć z błędów i zmienić strategię, ale nie wpędzać się w kryzys.

Wspieranie demokracji

PAP: Co mógłby zrobić obóz demokratyczny, aby stworzyć społeczeństwo bardziej demokratyczne?

P.S.: Rząd nie ma go tworzyć, ale wesprzeć jego funkcjonowanie, dostarczyć środków organizacjom i instytucjom demokratycznym.

Szeroki dopływ finansowania powinien być jednocześnie obudowany mechanizmem ewaluowania, egzekwowania tego, na co są wydawane pieniądze. Nie chodzi o to, żeby organizować programy w stylu „Willa Plus”, tylko skierowane do innych organizacji. Chodzi o użyteczne działania wspierające wartościowe organizacje.

Poprawa funkcjonowania usług publicznych i wsparcie społeczeństwa obywatelskiego są najpilniejszymi potrzebami. Rząd musi podejmować działania przekładające się na wzrost poziomu życia i satysfakcję obywateli. Kluczowym obszarem jest także dobra komunikacja, a nie manipulacyjna propaganda, ale najpierw trzeba mieć co komunikować.

Wybory prezydenckie 2025

PAP: Jak doszło do tego, że po raz kolejny tak mało znany człowiek został wybrany na prezydenta?

P.S.: Złożyły się na to przede wszystkim trzy kwestie. Po pierwsze, rozczarowanie elektoratu demokratycznego poczynaniami rządu, które wpłynęło na spadek motywacji. Rafała Trzaskowskiego obciążały nastroje wobec rządu - to one sprawiły, że roztrwonił ogromne poparcie, które miał na początku.

Po drugie, Nawrockiego wzmacniała słabość konkurencji. Kampania Trzaskowskiego była źle prowadzona. Sztab zbudował złą strategię. Z niezrozumiałych powodów skupiono się na zabieganiu o prawicowy, konfederacki elektorat. Zaklinanie rzeczywistości, że progresywny kandydat przejął poglądy konserwatysty, było niewiarygodne i jednocześnie zdemobilizowało liberalny elektorat. Trzaskowski przegrywał debaty, wyglądał na zmęczonego. Dopiero w połowie kampanii przed drugą turą szło mu lepiej.

I po trzecie, motywacją wyborców niekoniecznie była chęć głosowania konkretnie na Nawrockiego, ale przeciwko Trzaskowskiemu i rządowi.

Zadziałał efekt bumerangu, co potwierdziłem w przeprowadzonych badaniach. Polega on na tym, że nachalne próby przekonania kogoś do określonego stanowiska mogą przynieść odwrotny skutek - pojawia się skłonność do wyboru przeciwnej opcji. Widać to szczególnie wśród młodych wyborców. Pod presją liberalnych mediów, które intensywnie nagłaśniały fakty z przeszłości Nawrockiego, część z nich zagłosowała wbrew tym przekazom – na przekór.

Dobrze, że dziennikarze śledczy wykonali swoją pracę, natomiast zmiana programów informacyjnych w agitki propagandowe, w których ciągle tylko powtarzano te zarzuty, było błędnym zabiegiem.

Rozmawiała Zuzanna Piwek (PAP)