Raport Challengera o planowanych zwolnieniach był pozytywny, bo pokazał, że znacznie mniej pracowników straci pracę niż oczekiwano. Zupełnie co innego znalazło się w istotniejszym raporcie ADP, który pokazał w maju spadek zatrudnienia w gospodarce USA o kolejne 473 tysiące. Te informacje były niejednoznaczne, ale już rynek nieruchomości nie pozostawiał takich złudzeń. Zarówno indeks podpisanych umów kupna w ciągu miesiąca praktycznie się nie zmienił, a dodatkowo wydatki na inwestycje budowlane ostatnio spadły bardziej niż oczekiwano.

Z takiego zestawu trudno było dopatrzeć się skąd może płynąć optymizm, ale nowy kwartał po najlepszym kwartale od dziesięcioleci na amerykańskim rynku był wystarczającym argumentem dla byków. Po początkowym wybiciu systematycznie indeksy obniżały się i na koniec zwyżka była jedynie symboliczna i odrobiła zaledwie połowę wtorkowego spadku.

Podobnie rozegrała się sesja na GPW. Dzień rozpoczął się od odrabiana wtorkowego spadku i popytowi szybko udało się dojść w okolice 1900 pkt. Przy braku dobrych danych i wzrostowych impulsów z zagranicy przekroczenie tej bariery było zdecydowanie zbyt wymagającym zadaniem i dlatego w końcówce (podobnie jak we wtorek) uaktywniła się podaż. Ostatecznie udało się zamknąć WIG20 wzrostem, ale jego skala a jednocześnie styl w jakim został osiągnięty (mały obrót) potwierdza, że są to wątłe podstawy.

Dzisiejszą sesją nieformalnie kończymy tydzień, ponieważ w piątek w USA z powodu święta niepodległości rynki nie będą pracować. Z tego powodu na czwartek przeniesiono najważniejsze w tym tygodniu informacje o rynku pracy i bez wątpienia jego odczyt będzie miał wpływ na końcowy wynik sesji . Wczorajsze wstępne raporty nie nastrajają optymistycznie, więc jeżeli potwierdzą się pesymistyczne prognozy to stopa bezrobocia w USA osiągnie 9,8 proc. i będzie już tylko o 1 proc. mniejsza od krajowej. W takim wypadku niedźwiedzie zdecydowanie mogą przejąć kontrolę nad trwającą korektą i zbliżyć indeks do 1800 pkt.

Reklama

Wczoraj dość nieoczekiwanie największe zmiany pojawiły się na rynku walutowym. Kurs złotego przełamał majowe minima zarówno na euro jak i na dolarze, co od razu skutkowało jeszcze silniejszym umocnieniem i powrotem do kanału 3-miesięcznego spadku. Jeżeli ten trend utrzyma się w ciągu najbliższych tygodni to może się okazać, że wakacje dla znacznej części Polaków będą tańsze tylko i wyłącznie dzięki reakcji graczy na wskazania analizy technicznej.