Sama wysokość formacji zapowiada ruch przynajmniej do 845 pkt, ale na tej podstawie możemy wyznaczyć jedynie minimalny zasięg przeceny. W rzeczywistości może być gorzej.

Dla naszego parkietu w takiej sytuacji najbardziej realnym scenariuszem jest zejście WIG w okolice 26,5 tys. pkt, gdzie przebiega przełamana wiosną główna linia bessy. Po zachowaniu się indeksu na tej wysokości będziemy mogli ocenić, czy mamy do czynienia jedynie z ruchem powrotnym po przełamaniu tego silnego oporu, czy też ten sygnał kupna był fałszywy. Z fundamentalnego punktu widzenia chodzi o rozstrzygnięcie, czy nadzieje na wyraźną poprawę koniunktury gospodarczej w II połowie tego roku znajdą odzwierciedlenie w rzeczywistości. Jeśli nie rynki akcji czeka pokaźna przecena, mogąca nawet doprowadzić do ataku na tegoroczne dołki.

Istotnym elementem obecnej sytuacji naszego parkietu, jak zresztą innych rynków wschodzących, jest to, że w ostatnich miesiącach wypadaliśmy wyraźnie lepiej niż rynki dojrzałe. Tym samym w sytuacji pogorszenia koniunktury jesteśmy w większym stopniu narażeni na przecenę. Tę siłę naszej giełdy widać choćby na wykresie 12-miesięcznych zmian WIG, S&P 500 oraz DJ Stoxx 600. O ile w początkach tego roku to my byliśmy pod tym względem najgorsi, to w czerwcu już wypadaliśmy najlepiej.

Nie ma większego sensu tłumaczyć wczorajszego rozstrzygnięcia w Ameryce napływającymi wiadomościami, choć trzeba przyznać, że nie były dobre. Ostatecznie wniosek o upadłość ogłosił producent foteli samochodowych Lear Corporation, pojawiły się przewidywania, że ceny domów w USA nie przestaną spadać przed I kw. 2011 r., coraz wyraźniej wspominano o nowym programie wspierania amerykańskiej gospodarki, bo ten z początku roku na kwotę 787 mld USD jest zbyt mały. Wczorajsze wydarzenia wpisywały się w zjawisko obserwowane przez ostatnie tygodnie, gdzie inwestorzy stopniowo tracili wiarę w szybkiej i wyraźnej poprawy koniunktury gospodarczej. Widać też strach przed rozpoczynającym się dziś sezonem publikacji wyników finansowych za II kwartał przez spółki w Ameryce. Tradycyjnie jako pierwszy po sesji osiągnięciami pochwali się Alcoa, z branży aluminiowej.

Reklama

Z ciekawych wiadomości warto odnotować trudności ze sprzedażą obligacji w Chinach, co w kontekście dyskusji nad dalszym wspieraniem tamtejszej gospodarki jest ważnym wydarzeniem.

WYKRES DNIA

Kolejnym potwierdzeniem tego, jak bieżąca sytuacja gospodarcza odbiega od oczekiwań dotyczących przyszłości, była majowa produkcja przemysłowa w Wielkiej Brytanii. Rozczarowała względem prognoz analityków, ale też w kategoriach bezwzględnych wypadła bardzo słabo. Roczny spadek sięgnął 11,9% i niewiele odbiegał od notowanego w 4 pierwszych miesiącach tego roku, kiedy przekraczał 12% i był rekordowo wysoki. Jedyny raz wcześniej, kiedy produkcja malała w tempie 12%, miała miejsce w grudniu 1980 r.

Notowania polskich obligacji

Wydarzenia związane z nowelizacją budżetu państwa nie mają wciąż większego wpływu na notowania naszych obligacji. Najlepiej zachowują się te z krótkiego końca krzywej rentowności, najsłabiej—z długiego. Inwestorzy ze spokojem przyjmują rewizję budżetu, gdyż liczono się z nią od dawna i w dużym stopniu była „naturalna” ze względu na nasilenie się kryzysu w naszym kraju. Działa też efekt relatywizmu, związany z tym, że w innych krajach stan finansów jest jeszcze gorszy.

Można jednak spodziewać się, że inwestorzy nie dadzą więcej kredytu zaufania i gdyby jesienią okazało się, że konieczne są dalsze zmiany w budżecie, to reakcje na taki stan rzeczy byłyby zapewne dużo bardziej nerwowe. A tak nasze obligacje pozostają w największym stopniu pod wpływem globalnej sytuacji—notowań papierów skarbowych w rozwiniętych państwach i postrzegania kwestii ryzyka.

ikona lupy />
Rentowność obligacji 10-letnich w Polsce / Inne