Indeks dolarowy w istotnym miejscu i z ważnymi implikacjami dla surowców

Indeks dolarowy nieustannie zyskiwał na wartości przez ostatnie 10 tygodni, co było najdłuższą serią od czasu powstania tej średniej w 1971 roku. Oczywiście jest to pochodną oczekiwania na zaostrzenie polityki monetarnej przez Rezerwę Federalną, podczas gdy inne banki centralne są bardziej skłonne do jej dalszego łagodzenia. Surowce z kolei są wyceniane w walucie amerykańskiej i indeks je gromadzący co do zasady porusza się w kierunku przeciwnym do dolara. Im jest on silniejszy, tym słabsze są wyceny towarów.

Ostatnie trzy miesięcy dobitnie pokazują jak silne są to związki i w jakich kierunkach oddziałują.

Sam indeks dolarowy znalazł się ostatnio w bardzo interesującym miejscu, gdyż na linii łączącej maksima z lat 2005, 2009 oraz 2010. Przebicie tej linii byłoby długoterminowym sygnałem kupna waluty amerykańskiej i prowadziło do dalszej jego silnej aprecjacji. W konsekwencji indeks surowców spadłby poniżej wsparcia powstałego przez połączenie minimów z ostatnich dwóch lat. Co ciekawe, średnia CRB właśnie na tym wsparciu się znajduje

Reklama

Problemy miedzi z odreagowaniem

Od początku tygodnia doniesienia z Chin wywierają niemały wpływ na notowania miedzi. W poniedziałek obawa o niski wstępny odczyt wskaźnika PMI ciążyła na kwotowaniach. Wczoraj lepsze wskazanie nie doprowadziło do odreagowania, a dzisiaj przeszkadza mu niskie wskazanie indeksu Ifo. Indeks ten znalazł się na najniższym poziomie od kwietnia 2013 roku i sugeruje stagnację niemieckiej gospodarki w III kw. Pamiętać trzeba, że nasz zachodni sąsiad jest najważniejszą składową europejskiej gospodarki i już drugi słabszy kwartał w jej wykonaniu będzie się negatywnie przekładał na koniunkturę w całym obszarze Starego Kontynentu. Pomocne nie są również doniesienia o sporej i zwiększającej się podaży surowca. Wczoraj po południu Newmont Mining poinformował o wznowieniu eksportu miedzi z Indonezji oraz podniesieniu prognozy tegorocznej produkcji z 80 – 95 tys. ton do 120 – 125 tys. Zwiększony został również cel przyszłoroczny do 250 – 270 tys. ton z 220 – 240 tys. wskazywanych poprzednio. Słabość strony popytowej w połączeniu z wysoką podażą skutecznie uniemożliwiają zatarcie spadków z ostatnich sesji.