Informacje, które napłynęły wczoraj nie zaszkodziły zbytnio funtowi. Po pierwsze dane nt. dynamiki produkcji przemysłowej, oraz przetwórstwa były za grudzień, a ostatnio rynek otrzymał lepsze odczyty indeksów PMI za styczeń, które sugerują poprawę tendencji. Po drugie słabsze dane nt. produkcji przemysłowej (-0,2 proc. m/m i tylko +0,5 proc. r/r) zostały zrekompensowane lepszymi od szacunków wynikami dynamiki produkcji przetwórczej (0,1 proc. m/m i 2,4 proc. r/r), chociaż są to dane słabsze od tych w listopadzie. Reasumując – rynek oczekuje wiele po publikacji jutrzejszego raportu nt. inflacji.

Jeżeli ekonomiści z BOE przyznają, że spadek wskaźnika CPI jest w dużej mierze wynikiem czynników zewnętrznych (ropa), a sytuacja na rynku pracy może uzasadniać wzrost presji płacowej na przestrzeni kilkunastu miesięcy, to rynek może na powrót grać tematem podwyżki stóp procentowych przez BOE na przełomie roku. Niemniej – i to trzeba wyraźnie zaznaczyć – ostatnie miesiące pokazały też, że inwestorzy cały czas nie doceniają negatywnego wpływu z tytułu rozwoju sytuacji w strefie euro. Podsumowując, po jutrzejszej publikacji BOE może pojawić się presja na realizację zysków z funta. A zapiski, które poznamy w przyszłym tygodniu (18.02) najpewniej ponownie wskażą, że dwóch „jastrzębi” nadal wstrzymuje się od głosu za podwyżką, to też będzie jakiś sygnał…

Poniższy wykres pokazuje przebieg stóp zwrotu dla par z funtem za ostatnie 5-dni pokazuje tylko, jak dużą wagę inwestorzy przywiązują do jutrzejszej publikacji – poza relacją GBP/JPY, która jest w większym stopniu wynikiem słabości jena (wczoraj pisaliśmy o tym, że jest to wynik wcześniejszych sygnałów z BOJ, że słabość jena nie jest problemem dla gospodarki) - na pozostałych parach mamy raczej tzw. wyczekiwanie. Jedną z ciekawszych relacji – w kontekście jutrzejszych danych z rynku pracy w Australii, oraz planowanego wystąpienia szefa RBA w parlamencie (godz. 23:00 z czwartku na piątek) może być relacja GBP/AUD. Przy czym założeniem wstępnym jest dalsze umocnienie się funta do dolara australijskiego.

Reklama