Aneta Malinowska Forsal.pl: Co dalej z Marszałkiem Sejmu? Kto będzie po Hołowni?

Dr Maciej Onasz, politolog UŁ: Tutaj mamy spory kocioł wokół sprawy, która nie powinna budzić aż takich emocji, bo wszystko dzieje się według scenariusza: każdy próbuje jeszcze coś ugrać dla siebie, ale koniec końców partie koalicji rządzącej się dogadają. Po położeniu odpowiednich wartości na szali, wszystko przejdzie zgodnie z założeniami.

Jak zatem będzie wyglądać konkretny układ w ramach tej koalicyjnej układanki?

Najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada, że Włodzimierz Czarzasty przejmie jednak funkcję po Szymonie Hołowni, a Polska 2050 dostanie w zamian stanowisko wicepremiera — żeby zaspokoić potrzeby tej strony. PSL z kolei otrzymała już od Lewicy poparcie dla wycofania się z ograniczenia dwóch kadencji dla wójtów, burmistrzów i prezydentów miast - w zamian za niewysuwanie dodatkowych żądań. To wyraźna wolta w podejściu Lewicy do tematu. Zmiana o 180 stopni. Trudno będzie to wytłumaczyć elektoratowi, ale jak widać, ważniejsze okazuje się stanowisko dla Czarzastego i ambicje polityczne lidera Lewicy.

A jak to rozumieć z punktu widzenia Koalicji Obywatelskiej?

Z punktu widzenia KO, nie ma większego znaczenia, kto jest Marszałkiem Sejmu. Bardziej istotne jest to, by uspokoić tarcia między koalicjantami, bo przeciągający się konflikt wpływa negatywnie nie tylko na poparcie dla poszczególnych ugrupowań, ale też na cały obóz rządzący. A utrata wyborców przez całą koalicję może być bardzo bolesna.

Jakie zagrożenia mogą się pojawić, jeśli napięcia będą się przeciągać?

Dopóki to tylko kwestia przepływu wyborców pomiędzy partiami koalicji, nie ma większego problemu. Gorzej, jeśli wyborcy zaczną się odwracać od obozu rządzącego jako całości — czy to wycofując się z udziału w wyborach, czy przechodząc do grona niezdecydowanych, a już najgorzej — przechodząc na drugą stronę politycznej barykady. Bo takiego wyborcę bardzo trudno później odzyskać.

Widzieliśmy w ostatnich miesiącach wyraźny odpływ wyborców z obozu rządzącego — choćby w spadkach poparcia dla Trzeciej Drogi. Ci wyborcy przeszli do Konfederacji, wcześniej meldując się u Mentzena. To nie były straty rekompensowane zyskami KO. To pokazuje, że utrata wyborców przez cały obóz jest ryzykiem, którego z perspektywy całościowej lepiej nie podejmować.

Czyli raczej się dogadają?

Tutaj koszty niedogadania się są po prostu zbyt wysokie. Gra toczy się o coś niesamowicie istotnego — a czasem, paradoksalnie, wcale nie chodzi o polityczne procesy, tylko o ambicje konkretnych osób.

A jak Pan ocenia wagę samej funkcji Marszałka Sejmu?

Nie chcę deprecjonować funkcji Marszałka Sejmu, ale nazywanie tej roli "drugą osobą w państwie" - brzmi świetnie, tylko czy faktycznie marszałek ma władzę nr 2 w kraju? No nie, nie ma. Nawet w pierwszej dziesiątce by się nie zmieścił.

Zresztą, jeśli pierwszą osobą w państwie jest prezydent — który również nie jest kluczowy w kontekście realnego rządzenia, bo w Polsce prezydent nie rządzi — to tym bardziej marszałek, będący za nim w tej hierarchii, również nie ma realnej władzy. Oczywiście, marszałek organizuje pracę Sejmu, a to ma znaczenie — szczególnie w czasie turbulencji w koalicji.

Czyli jeśli koalicja się dogaduje, to funkcja marszałka traci znaczenie?

Tak długo, jak koalicja będzie w stanie się porozumieć i działać sprawnie, nikomu nie będzie się opłacać jej rozpad. Wtedy Marszałkiem Sejmu mógłby być nawet moduł tekstowy sztucznej inteligencji, bo jego zadaniem byłoby tylko wykonywanie wcześniejszych ustaleń.

A jak Pan to ocenia z punktu widzenia wyborców?

Wszystko co się dzieje wokół tej sprawy, pokazuje, jak bardzo my — jako wyborcy — jesteśmy rozgrywani. I co nas tak naprawdę interesuje. Tu widać wyraźnie: igrzyska. Cała ta sytuacja przypomina raczej program rozrywkowy. Czy to, kto zostanie marszałkiem, ma jakieś realne znaczenie praktyczne? Niekoniecznie. Ale budzi emocje, daje pole do dyskusji — kolorowe czasopisma byłyby zachwycone, gdyby mogły to relacjonować.

Czy polityka to dziś już tylko teatr emocji?

Żyjemy w świecie rozrywki. Polityka, szczególnie w grze na emocjach, stała się treścią rozrywkową. Im bardziej zmierza w tym kierunku, tym bardziej przyciąga uwagę szerokiego grona odbiorców. A to się wszystkim opłaca.

Rozmawiała Aneta Malinowska