Paweł Łatuszka, były ambasador Białorusi w Polsce, a obecnie opozycjonista i zastępca szefa Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego Białorusi, już dawno temu podpadł Łukaszence. Ten miał mu nawet grozić osobiście.

Planowali w Polsce zamach. Celem białoruski polityk

Przez wiele lat Paweł Łatuszka pracował dla państwa białoruskiego, współpracował z Łukaszenką i jako ambasador reprezentował swój kraj w Polsce oraz w Hiszpanii. Gdy jednak Łukaszenka sfałszował ostatnie wybory i brutalnie stłumił protesty opozycji, porzucił dyktatora. Teraz stał się jednym z jego najbardziej zaciętych wrogów.

Reklama

- Łukaszenka kiedyś osobiście powiedział mi, że zadusi mnie własnymi rękoma, jeżeli go zdradzę. Na Białorusi ludzie Łukaszenki już mnie skazali na 18 lat więzienia w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze i toczą się przeciwko mnie jeszcze cztery sprawy karne – mówi Forsalowi Paweł Łatuszka.

Gdy Paweł Łatuszka znalazł schronienie w Polsce i aktywnie zaczął działać w szeregach opozycji, chcąc doprowadzić do obalenia białoruskiego dyktatora, jego życie zmieniło się nie do poznania. Pojawiać zaczęły się potworne groźby, których w ciągu trzech lat Łatuszka naliczył ponad 100.

- Mieli mi siekierą rozciąć głowę na brzegu Wisły, planowali wsadzenie mnie do bagażnika, porwanie na Białoruś i nagranie z tego filmu. Dostałem nawet kiedyś film ze zdjęciami mojego starego mieszkania w Warszawie, robione wewnątrz. Pojawiały się filmy z ukrytej kamery, gdy byłem na granicy Niemiec z Polską, była też kiedyś w internecie sonda, w jaki sposób zamordować Łatuszkę. A wdarknecie padła oferta 30 tysięcy euro za zamordowanie mnie – wylicza opozycjonista.

ABW i prokuratura na tropie zamachowców

I choć oficjalnie polskie służby nie wyjawiały, czy starają się mieć na oku białoruskiego opozycjonistę, to wiele wskazuje na to, że tak się działo. Jak sam bowiem przyznaje, nieoficjalnie dowiedział się, że dwukrotnie udaremniono zamach na jego życie. Sytuacja jednak stała się poważna wiosną tego roku, kiedy to doszło do pierwszego poważnego ataku na członka rosyjskiej opozycji.

A doszło do tego w Wilnie w marcu tego roku, gdzie dwóch Polaków zaatakowało Leonida Wołkowa, byłego szefa sztabu wyborczego Aleksieja Nawalnego. Mężczyznę bito młotkiem, a dokonało tego dwóch naszych rodaków, którzy jak wynika z ustaleń litewskich służb, wynajęci zostali przez ludzi Kremla. I to najpewniej wzbudziło poważny niepokój polskich służb.

Jak poinformował w piątek Reuters, polska prokuratura postanowiła zająć się zagrożeniem, jakie wisi nad Pawłem Łatuszką. Jak udało nam się ustalić, śledztwo dotyczy artykułów kodeksu karnego związanych z podżeganiem do popełnienia przestępstwa, zabójstwem i działalnością obcych wywiadów. Dochodzenie prowadzić ma również ABW.

- W środę jestem zaproszony do Oddziału Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej w Łodzi jako osoba pokrzywdzona – wyjawia Paweł Łatuszka.