Blisko dwa tygodnie temu Sejm przegłosował zmiany w prawie, które mają dać naszym żołnierzom większą swobodę w kwestii użycia broni, szczególnie na wschodniej granicy. Zmiany to pokłosie brutalnego ataku jednego z migrantów, który zakończył się śmiercią polskiego żołnierza.
Strzały na granicy. Nowe prawo niektórym już się nie podoba
Sejm większością aż 417 głosów przyjął prawo, które dać ma strzegącym naszej granicy mundurowym nieco większą swobodę w używaniu broni, by rąk nie pętały im przepisy, stosowane w kraju w czasie pokoju. Jedną z głównych zmian jest wprowadzenie zapisu stanowiącego, że nie podlega karze osoba, która używa broni w celach służbowych albo wydaje rozkaz ich użycia, nawet naruszając zasady użycia środków przymusu bezpośredniego. Dotyczy to głównie sytuacji, w której żołnierz czy funkcjonariusz używa broni po tym, jak wezwie taką osobę do porzucenia niebezpiecznego narzędzia, a ta się nie zastosuje.
Nowe przepisy pozwalają też na ogłoszenie operacji wojskowej w czasie pokoju. Będzie można ją ogłosić w przypadku zagrożenia granicy, lub w sytuacji gdy siły i środki służb takich jak policja czy Straż Graniczna okażą się niewystarczające do poradzenia sobie z zagrożeniem. Dodatkowo, wojsko będzie mogło używać nowych narzędzi do obezwładniania podejrzanych na odległość, jak choćby urządzeń dźwiękowych. I gdy już wydawało się, że teraz ustawa trafi do Senatu, a chwilę potem podpisze ja prezydent, okazało się, iż z wielu stron napłynęły głosy sprzeciwu.
Użycie broni na granicy. Organizacje protestują
Protest przeciwko nowemu prawu wyraziła Helsińska Fundacja Praw Człowieka, wsparta przez wiele innych organizacji pozarządowych. Najbardziej nie spodobały im się właśnie przepisy, dające wojsku większe uprawnienia do użycia broni na granicy, a przede wszystkim zwolnienie mundurowych z odpowiedzialności karnej, gdy już do takiego użycia dojdzie.
„Oznacza to brak odpowiedzialności karnej funkcjonariuszy państwa, którzy w okolicznościach wskazanych w ustawie użyją broni palnej i ranią śmiertelnie innych funkcjonariuszy. W odniesieniu do żołnierzy Sił Zbrojnych uczestniczących w operacji wojskowej prowadzonej w czasie pokoju zmiana ta znajdzie zastosowanie na całym terytorium, na którym taka operacja jest prowadzona” – alarmuje Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
Obawiają się, że taka operacja specjalna prowadzona może być nie tylko na terenach przygranicznych, ale na o wiele większym obszarze, a obecnie obowiązujące przepisy uważają za wystarczające. Gdy zaś ta nowelizacja ustawy weszłaby w życie, wówczas, zdaniem wnioskodawców, „ryzyko, że reguły te będą łamane, radykalnie wzrośnie”.
Nie chcą na granicy „licencji na zabijanie”
Organizacje pozarządowe apel swój skierowały do Senatu, który już niedługo zająć ma się nową ustawą i proszą senatorów o wprowadzenie poprawki, wyłączającej z niej rozwiązania, zwalniające z odpowiedzialności karnej funkcjonariuszy i żołnierzy, przekraczające granice wykorzystania środków przymusu bezpośredniego i broni palnej. Uważają jednocześnie, że przegłosowana przez Sejm ustawa łamie nie tylko polską konstytucję, ale też Konwencję o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności.
A ograniczenia, jakie zdaniem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wprowadzają międzynarodowe konwencje, „nie pozwalają na wprowadzenie jakichkolwiek rozwiązań, które będą dla funkcjonariuszy państwa swoistą <licencją na zabijanie>”.