Nie ucichły jeszcze echa walk o Wuhłedar, gdzie doszło do tajemniczych i tragicznych zarazem wydarzeń, a już bardzo złe wieści docierają z północno-wschodnich rejonów frontu. W poniedziałek Rosjanie przypuścili serię wściekłych szturmów i zaczęli przejmować kolejne miasto.

Pada obrona Torecka. Rosjanie już w centrum

Tym razem smutne wiadomości z Torecka przekazali sami Ukraińcy, mając świadomość, iż najpewniej długo nie będą w stanie utrzymać tego miasta. Wojska rosyjskie zajęły wschodnie przedmieścia i w błyskawicznym tempie posuwają się w kierunku centrum.

- Walki toczą się w samym Torecku Sytuacja jest niestabilna. Walki toczą się dosłownie przy każdym wejściu – powiedziała mediom rzecznik Grupy Operacyjno-Taktycznej Ługańsk, Anastasia Bobovnikowa.

Z miasta docierają sprzeczne informacje, a sama rzecznik ukraińskich sił nie była w stanie powiedzieć, która część miasta znajduje się jeszcze pod kontrolą wojsk ukraińskich, a gdzie już dotarli Rosjanie. Ci zmierzać mają w stronę kopalni Centralna, jednak napotykają ciągłe ukraińskie kontrataki.

- Ale sytuacja ciągle się zmienia. Czasami niszczymy ich pozycje ogniowe, czasami oni niszczą nasze. Ale nieustannie się przegrupowujemy i próbujemy odzyskać to, co Rosja zdobywa – zapewnia rzecznik.

Prędkość rosyjskich postępów nie wróży jednak dobrze obrońcom. Rosjanie zgromadzili na tym kierunku potężne siły i tylko w ciągu jednej doby przypuścili 15 szturmów na miasto. Upadek tego, liczącego przed wojną 30 tys. mieszkańców miasta, oznaczać będzie nie tylko kolejny, niewielki taktyczny sukces rosyjskich wojsk, ale otwarcie drogi do celu, o którym Rosja marzy od samego początku wojny.

Kolejny cel Rosji. Mogą zdążyć przed świętami

A główny zadaniem armii najeźdźców ma być zajęcie najważniejszych miast regionu, czyli Kramatorska i Słowiańska – terenów silnie ufortyfikowanych i przygotowanych do obrony. To właśnie wokół tych miast skupić miała się uwaga ukraińskich wojsk inżynieryjnych i, jak oceniają wojskowi, zabrakło po prostu sił i środków, aby właściwie przygotować do obrony takie miasta, jak Toreck.

- Na tym kierunku Ukraińcy nie mają przygotowanych fortyfikacji, więc bronią się w naturalnych pozycjach obronnych, które są słabo przygotowane. Oni nie są w stanie w tej chwili i nie mają sił, żeby te rejony ufortyfikować, więc organizują obronę doraźną w obiektach, na których mogą się bronić, czyli zurbanizowanych. Generalnie sytuacja jest bardzo trudna, bo jak tereny nie są ufortyfikowane, to Rosjanom wystarczy przewaga dwa, trzy do jednego i przełamują obronę – ocenia w rozmowie z Forsalem generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych.

Upadek Torecka skomplikuje ukraińską sytuację zaopatrzeniową w całym regionie, ale nie oznacza jeszcze, że cała obrona się załamie. Na drodze do Kramatorska jest jeszcze kilka innych miejscowości i przeszkód terenowych, wokół których można próbować organizować obronę, jednak w ocenie generała Skrzypczaka, Rosjan teraz ciężko będzie zatrzymać. Do ataku bowiem doskonale wybrali miejsca, w których ukraińska obrona była najsłabsza.

- Rosjanie, widząc, że na tym kierunku nie ma przygotowanej obrony, obchodzą rejony umocnione, by wydostać się na kierunek karamatorski, bo dla nich głównym celem jest dojście do tego rejonu Kramatorsk- Słowiańsk. I idą od południa w rejonach, gdzie Ukraińcy są nieufortyfikowani – mówi wojskowy.

Przełamanie prowizorycznych linii obronnych zapewne nie trwałoby jednak długo, lecz już wkrótce wiele się zmieni. Wojna powinna zwolnić z uwagi na zbliżającą się słotę, a następnie mrozy. Czy wschodnia jesień i zima powstrzymają Rosjan przed dotarciem do Kramatorska jeszcze w tym roku?

- Wydaje mi się, że niedługo pogoda zatrzyma Rosjan, ale jeśli utrzymają to tempo i pogoda im nie przeszkodzi, choć moim zdaniem, przeszkodzi, to są w stanie w tym roku dojść do rejonu fortecznego. Ale trzeba też pamiętać, że u Rosjan wszystko jest możliwe i mogą atakować mimo złej pogody – mówi generał Skrzypczak.