Rosyjska agresja na Ukrainę, następujące po niej zachodnie sankcje i sukcesywne ograniczanie przez kolejne państwa korzystania z oferowanej przez ten kraj ropy naftowej spowodowały, że Rosja musiała szukać innych źródeł eksportowania swych drogocennych surowców. Nabywców znalazła na Dalekim Wschodzie, ale pojawił się problem, jak w miarę tanio dostarczyć do nich tak wielkie ilości ropy.
Rosyjskie widma rządzą na Bałtyku
Rosja sobie jednak poradziła, a o kulisach tej wielkiej i niesamowicie groźnej operacji pisze poniedziałkowy Financial Times. Opierając się na danych dostarczonych przez Kijowską Szkołę Ekonomiczną, „FT” ujawnia, że obecnie dla Rosji jednym z najtańszych sposobów dostarczania ropy odbiorcom jest korzystanie z coraz liczniejszej floty starych i wysłużonych tankowców, nazwanych „flotą cieni”. Statki te, liczące niekiedy ponad 20 lat, są w bardzo złym stanie technicznym i z tego powodu wielu operatorów zmuszonych było się ich pozbyć. Znalazły jednak nabywców w Rosji, a pływając pod banderami z całego świata, są stałymi gośćmi między innymi na Bałtyku.
Ich liczba rośnie w zastraszającym tempie, a jak podaje „FT”, tylko w ciągu roku wzrosła o 70 procent. Rosyjska „flota cieni” odpowiadać ma już za przewożenie 4,1 miliona baryłek ropy naftowej dziennie, kiedy jeszcze rok temu było to zaledwie 2,4 mln baryłek. I choć państwa zachodnie wypowiedziały wojnę temu procederowi, naciskając na firmy ubezpieczeniowe, by te nie obsługiwały tych rosyjskich pływających wraków, Rosjanie sobie potrafili i z tym poradzić. Po prostu ubezpieczaniem floty zajęły się ich rodzime firmy.
- Sankcje nałożone na tankowce okazały się dość skuteczne, ale kampania mająca na celu ich oznaczenie była zbyt ograniczona, aby faktycznie powstrzymać rosyjską flotę cieni – mówi w wywiadzie dla Financial Times Benjamin Hilgenstock, jeden z autorów raportu KSE.
Chcą zrobić „strefy wolne od cienia”
Widząc narastające zagrożenie ze strony starych tankowców oraz liczne ich awarie, eksperci obawiają się, że tylko kwestią czasu jest, kiedy i na europejskich wodach dojdzie do katastrofy ekologicznej. Autorzy omawianego raportu przytaczają przykład statku Andromeda Star, który w marcu tego roku zderzył się z inną jednostką w pobliżu Danii, czy awarie kolejnych 4 takich wysłużonych jednostek w Dardanelach i cieśninach duńskich.
„Kilka statków floty cieni brało udział w wyciekach ropy, a niektóre uciekły z miejsca zdarzenia po spowodowaniu szkód środowiskowych. W 2019 r. 23-letnia Ceres I, wcześniej zaangażowana w handel ropą z Iranem, zderzyła się z innym tankowcem w pobliżu Singapuru, wyłączyła sygnał i próbowała uciec, zanim została złapana przez malezyjską straż przybrzeżną” – przypomina Financial Times.
I aby zabezpieczyć się na przyszłość, i nie dopuścić, by do podobnych dramatycznych wydarzeń doszło na europejskich wodach, eksperci z KSE proponują, aby Europa rozważyła wprowadzenie dodatkowych ograniczeń dla tych niebezpiecznych jednostek pływających. Jednym z rozwiązań miałoby być ustanowienie na Bałtyku „stref wolnych od cienia”. Na razie ze strony państw europejskich nie ma odpowiedzi na tę propozycję, ale pewne jest, że jej wprowadzenie nie tylko znacznie utrudniłoby Rosji handel ropą naftową, odcinając od jednego ze źródeł finansowania wojny z Ukrainą, ale też ekologicznie mogłoby zabezpieczyć Bałtyk.