Ukraińcy nie ukrywali radości, gdy w ubiegłym roku zaczęły na front docierać pierwsze amerykańskie czołgi Abrams, a po maszynach tych spodziewali się wiele dobrego. Coś jednak poszło nie tak, a najnowsze dane wskazują, że czołgi te poniosły na Ukrainie poważną klęskę.

Pogrom Abramsów. Amerykanie przyznali się do porażki

Ze Stanów Zjednoczonych na Ukrainę trafiło 31 czołgów Abrams, a do walki ruszyły one na początku 2024 roku. Już w trzy dni po pojawieniu się na linii walk, w mediach ujawniono nagranie pierwszego zniszczonego Abramsa, a zaraz za nim pojawiły się kolejne. Światowe media doliczyły się już 20 zniszczonych czołgów amerykańskiej produkcji i starają się stawiać diagnozę, co poszło nie tak.

„Skutkowało to tymczasowym wycofaniem z linii frontu w kwietniu, chociaż po ponownym rozmieszczeniu ponownie poniosły wysokie straty. Większość sfilmowanych zniszczeń została osiągnięta przez kierowaną artylerię lub jednorazowe drony „kamikaze”, przy czym jeden z czołgów został potwierdzony jako pokonany przez rosyjski czołg T-72B3, po wymianie ognia w pobliżu Awdijiwki” – wylicza Military Watch Magazine.

O zaskakującej porażce amerykańskich czołgów na ukraińskim polu bitwy piszą już nie tylko światowe media, ale do klęski musieli przyznać się również przedstawiciele amerykańskiej administracji. W ocenie Jake’a Sullivana, doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego, Abramsy nie zachwyciły.

- Wysłaliśmy czołgi Abrams na Ukrainę… Te jednostki czołgów Abrams są w rzeczywistości niedostatecznie obsadzone, ponieważ nie jest to dla nich najbardziej przydatny sprzęt w tej walce – powiedział Sullivan, nie wymieniając jednocześnie, czemu tak wiele ich poległo od rosyjskich uderzeń.

Eksperci natomiast z jednej strony zwracają uwagę na niezbyt dobre opancerzenie i podatność Abramsów na ataki z powietrza, ale także na fakt, że za ich zniszczenie w Rosji wyznaczono specjalne nagrody. Za pierwszego trafionego Abramsa należał się dodatek w wysokości 5 mln rubli, a za każdego kolejnego następne 500 tys. rubli. I najwyraźniej to poskutkowało, jednak teraz światło dzienne ujrzały dowody na to, że Rosjanie zajęli się nie tylko niszczeniem amerykańskich czołgów.

Rosjanie rozłożą Abramsa na śrubki

Niedawno w rosyjskich mediach społecznościowych pojawił się film z przejęcia zdobytego M1A1 Abrams, którego następnie przekazano do firmy Uralvagonzavod, gdzie maszyna ma być rozkręcona i dokładnie zbadana. Na Zachodzie od razu pojawiły się obawy, czy w ten sposób Rosjanie nie dotrą do jakichś technologicznych nowinek i nie skorzystają z rozwiązań, stosowanych w amerykańskich maszynach. Specjaliści jednak studzą emocje i wyjaśniają, że przejęcie nawet sprawnego Abramsa nie da Rosjanom tyle, co rozłożenie na kawałki Leoparda 2 A6, do czego dojść miało we wrześniu tego roku.

„Jest prawdopodobne, że czołgi Leopard 2A6 dostarczą cenniejszych informacji wywiadowczych niż czołgi Abrams z dwóch głównych powodów. Pierwszym jest to, że czołgi Abrams wysłane na Ukrainę zostały zbudowane specjalnie na eksport, a wrażliwe technologie zostały odpowiednio usunięte, podczas gdy Leopard 2A6 zostały pobrane bezpośrednio z zapasów armii niemieckiej” – ocenia Military Watch Magazine.

Autorzy zwracają również uwagę na fakt, że w zachodnich armiach częściej używaną maszyną jest właśnie Leopard 2, z którego usług korzysta aż 15 państw. A z Abramsów w tej wersji, jaka trafiła na Ukrainę, na razie jedynie Polska. Nasz kraj zakupił 116 tego typu używanych maszyn, a kolejne 250 zamówionych mają stanowić o wiele nowsze modele.