Utrata Awdijiwki, czy chociażby bardzo szybkie posuwanie się na zachód w okolicy Pokrowska pozwalały domyślać się, że tylko kwestią czasu będzie, kiedy Rosjanie osiągną zakładane cele wojenne. Ich napór wydawał się nie do powstrzymania, a za sukcesami stać miała bardzo skuteczna, a zarazem krwawa, taktyka.
Cudowna broń Rosjan przestała trafiać w cel
Schemat przy każdym ataku był podobny. Najpierw w powietrze podrywały się rosyjskie samoloty z korygowanymi bombami szybującymi (UMPK). Znajdując się poza zasięgiem ukraińskiej obrony przeciwlotniczej, zwalniały swój śmiercionośny ładunek, który korzystając z satelitarnego naprowadzania, celnie uderzał w ukraińskie pozycje obronne. I gdy obrońcy próbowali pozbierać się po morderczym ataku, wylewała się na nich rosyjska piechota. Teraz zaś, choć bomby szybujące nadal latają po ukraińskim niebie, to nie trafiają już w cel, na co uwagę zwrócił Forbes, powołując się na rosyjskie publikacje.
„Złota era boskiego UMPK okazała się krótkotrwała. Bomby wciąż latają(…), ale jest pewien haczyk. Wszystkie systemy korekcji kierowane satelitarnie opuściły czat” – zauważył w specjalnym piśmie Fighterbomber, rosyjski kanał, specjalizujący się w tematyce lotniczej.
Nagle stało się coś takiego, że pociski nie są w stanie trafić w zaprogramowane miejsca, a jak twierdzą specjaliści, najwyraźniej Ukraińcom udało się rozgryźć rosyjskie systemy naprowadzania, lub skutecznie je zagłuszać. Zdaniem Forbes’a, najbardziej prawdopodobna jest ta druga wersja, gdyż wrogie KAB, namierzając cele, korzystały z rosyjskiego systemu satelitarnego GLONASS, czyli takiej uboższej wersji amerykańskiego GPS. A skoro Rosjanie w wielu miejscach na świecie, w tym w okolicach Królewca, tak skutecznie zagłuszają system GPS, to tylko kwestią czasu było, kiedy ktoś zaatakuje ich podobną bronią.
Rosjanie bezradni wobec ukraińskiej broni
Z analizy, jaką przeprowadził rosyjski Fighterbomber wynika, iż teraz, gdy systemy naprowadzania są tak skutecznie zagłuszane, trafienie w cel wymaga wysłania do akcji kilku samolotów i wypuszczeniu od 8 do 16 bomb. Ale to jeszcze nie koniec rosyjskich problemów
„Intensywne zagłuszanie sygnału przez Ukrainę doprowadziło także do uziemienia wielu rosyjskich dronów, zmuszając zdesperowanych rosyjskich operatorów do przejścia na droższe drony światłowodowe , które wysyłają i odbierają sygnały za pomocą długich, cienkich kabli, a nie drogą radiową” – pisze Forbes.
Myli się jednak ten, kto sądzi, że Rosjanie na froncie wschodnim nie korzystają z tej samej broni do zagłuszania ukraińskich dronów, jednak eksperci wskazują na pewien drobiazg – rosyjskie systemy są o wiele mniej skuteczne od tych, stosowanych przez Ukraińców. Potwierdzeniem tego faktu są chociażby czwartkowe doniesienia spod Pokrowska, gdzie kilka rosyjskich ataków piechoty zmasakrowanych zostało jedynie siłą ukraińskich dronów. I atakującym jakoś nie udało się sparaliżować ich działania.