Z Ewą Chojecką rozmawia Zbigniew Rokita
fot. Jacek Proszyk/Wikipedia
Ewa Chojecka historyczka sztuki, wieloletnia kierownik Zakładu Historii Sztuki Uniwersytetu Śląskiego, autorka licznych publikacji, m.in. „Sztuka Górnego Śląska od średniowiecza do końca XX wieku”
Socrealizm i polską architekturę lat 1945–1989 często traktuje się jako przeszczep sowieckich wzorców. Tymczasem na zachodzie Europy widać wiele podobieństw do polskiego budownictwa tego czasu. W jakim stopniu więzy architektury polskiej z Zachodem zostały utrzymane po 1945 r.?
Ciągłość została zachowana, ale w sposób przewrotny. Tendencje w architekturze w Polsce oraz Europie Zachodniej po 1945 r. były bardzo podobne. Zimnowojennemu modernizmowi była poświęcona wystawa „Cold War Modern. Design. 1945–1970”, którą w 2008 r. można było obejrzeć w londyńskim Muzeum Wiktorii i Alberta. Ukazywała ona podobieństwa architektury po obu stronach żelaznej kurtyny. Zobaczyliśmy, że architektura nie jest emanacją władzy, ale może mieć własny, suwerenny język form wykraczający poza ramy politycznego dyktatu. Słowem: nie jest polityczną kalką.
Ale w Europie Zachodniej nie ma Pałaców Kultury i Nauki.
To nie jest reprezentatywny budynek dla architektury polskiego powojnia. Pałac był zaimportowany, nurt, w którym go budowano, nie znalazł naśladowców. A polska architektura poszła swoją drogą, zakwitł modernizm. Pyta pan o ciągłość – na Górnym Śląsku dużą rolę odgrywała Politechnika Śląska, a kto ją tworzył?
W dużej mierze kadra z przedwojennej Politechniki Lwowskiej.
Właśnie – a przed wojną Politechnika Lwowska była centrum modernizmu na wysokim europejskim poziomie. Zresztą Górny Śląsk jest szczególnym przypadkiem, gdy mowa o architekturze powojennej. A wszystko zaczęło się tu w 1950 r., gdy socrealizm święcił największe triumfy.
Co wówczas się stało?
Władze w Katowicach doszły do wniosku, że należy zbudować miasto-sypialnię dla wielkiego przemysłu. Mowa o Tychach. Podobny zamiar mieli już Niemcy podczas II wojny – chcieli zbudować Tichau jako przyszłą stolicę górnośląskiej prowincji III Rzeszy. Nic z tego nie wyszło. Do sprawy w zmienionych warunkach politycznych wrócono w 1950 r. Planiści musieli znać projekty niemieckie, lecz stworzyli zupełnie inny układ przestrzenny obecnych Tychów. Zbudowano miasto z własną historią i tożsamością.
Napisała pani, że w XX w. Polacy zbudowali tylko dwa miasta: Gdynię i Tychy.
Tak. I nie przesadzam. Tychy to powojenny odpowiednik przedwojennej Gdyni. Czy pan zna Tychy?
Znam i uwielbiam.