Trudno nazwać prof. Melissę Kearney wojującą konserwatystką. Ekonomistka z Uniwersytetu Maryland koncentruje się w swojej pracy na polityce społecznej i nierównościach. A jednak to właśnie „społeczny konserwatyzm” i „brak akademickiej powagi” zarzucali jej koledzy po fachu, gdy na konferencjach uparcie pytała o znaczenie rozpadu rodziny dla zatrudnienia i rosnących dysproporcji dochodowych. Czy to, że w USA 65 proc. nieletnich mieszka z rodzicami będącymi w związku małżeńskim (w 1980 r. było to 77 proc.), a 21 proc. dzieci jest wychowywanych przez samotne matki, nie ma skutków społeczno-ekonomicznych? Kearney uważa, że ma, a swoje wnioski zawarła w wydanej w tym roku książce o wymownym tytule „The Two-Parent Privilege: How Americans Stopped Getting Married and Started Falling Behind (Przywilej posiadania dwojga rodziców: Jak Amerykanie przestali brać śluby i zaczęli zostawać w tyle). A ekonomiści poważnie zastanawiają się teraz, jak poradzić sobie ze zidentyfikowanym przez nią problemem. Czy i w Polsce czas na taką dyskusję?