Jak wskazuje think tank, na największy spadek dochodów narażone są uczelnie z czołówki, na których jest najwięcej zagranicznych studentów, ale to te najmniej prestiżowe najmocniej zagrożone są bankructwem.

Epidemia "stanowi znaczące zagrożenie finansowe" dla brytyjskiego szkolnictwa wyższego i spowoduje zmniejszenie aktywów większości uczelni, choć skala tych strat jest trudna do przewidzenia - uważa IFS. Szacuje, że może to być od 3 do 19 miliardów funtów, co stanowiłoby od 7,5 proc. do prawie połowy rocznych przychodów sektora. Średnie szacunki to 11 mld funtów, czyli ponad jedna czwarta rocznych przychodów.

Jak wskazuje IFS, największe straty będą prawdopodobnie wynikać ze spadku liczby studentów zagranicznych (od 1,4 do 4,3 mld funtów, przy czym średnie szacunki mówią o 2,8 mld funtów) oraz ze wzrostu deficytów systemów emerytalnych finansowanych przez uczelnie wyższe, które ostatecznie będą musiały pokryć (do 7,6 mld funtów, przy czym średnie szacunki mówią o 3,8 mld funtów). Ponadto przyczyniają się do nich utrata dochodów z zakwaterowania studentów, wstrzymanie działalności konferencyjnej i cateringowej, a także straty finansowe na inwestycjach długoterminowych.

Jak wynika z badania, istnieją duże różnice między poszczególnymi uczelniami. Te, które mają wielu zagranicznych studentów i duże zobowiązania emerytalne, zazwyczaj są wysoko w rankingach, co powoduje, iż przeważnie mają duże poduszki finansowe i większą możliwość łagodzenia strat poprzez przyjmowanie dodatkowych studentów z Wielkiej Brytanii. To z kolei będzie jeszcze bardziej uderzać w uczelnie ze środka i z dołu rankingów.

Reklama

IFS ostrzega, że uczelnie raczej nie będą w stanie pokryć strat wywołanych przez epidemię samymi oszczędnościami, chyba że zdecydują się na znaczące redukcje liczby pracowników, co jednak odbijałoby się na jakości nauczania.

Według średniego scenariusza, bez rządowej pomocy niewypłacalnością zagrożone byłoby 13 spośród 165 wyższych uczelni w Wielkiej Brytanii, na których uczy się ok. 5 proc. wszystkich studentów. IFS nie wymienia z nazwy, o które placówki chodzi.

Jak wskazuje analiza, najtańszym rozwiązaniem byłby dobrze ukierunkowany program ratunkowy, który kosztowałby 140 mln funtów, choć autorzy zarazem zwracają uwagę, że takie działanie osłabiłoby bodźce do ostrożnego zarządzania przez uczelnie swoimi finansami w przyszłości.