Kwestia dyscypliny wewnętrznej od wielu dziesięcioleci interesuje psychologów i neurologów. Naukowcy wciąż poszukują odpowiedzi na pytanie, ile zależy od nas, naszej dojrzałości psychicznej, doświadczeń życiowych czy wiedzy, a ile od tego, co odziedziczyliśmy po przodkach. Odpowiedź na te pytania przynieść może niedawne metabadanie bliźniąt. Wskazuje ono na większą rolę w genów w określaniu poziomu samokontroli niż status społeczny, wychowanie, czy dochody. Mimo to takie czynniki zewnętrzne jak trudne dzieciństwo, dyskryminacja, stres, wyczerpanie i głód wpływają na rozwój, a w konsekwencji aktywność kory przedczołowej. A właśnie ta części naszego mózgu aktywuje się, gdy staramy się postępować właściwie, czyli zrobić najtrudniejszą rzecz: zmienić wygodne, ale niesłużące nam nawyki na takie, które doprowadzą nas do wymarzonego celu.

Biologiczne podłoże "silnej woli"

Każdy organizm żywy dąży do zminimalizowania strat energii i zmaksymalizowania korzyści, w celu przekazania swoich genów kolejnym pokoleniom. U ssaków, w tym u człowieka, służy do tego układ nagrody. Jest to część układu limbicznego mózgu, na który bezpośredni wpływ mają substancje wytwarzane przez komórki nerwowe, zwane neuroprzekaźnikami. Są wśród nich dopamina, serotonina, acetylocholina oraz „hormon szczęścia”- endorfina.

Reklama

Współczesny świat wykorzystuje nasze biologiczne uwarunkowania, pobudzając aktywność neuronów dopaminowych w mózgu, gdy oczekujemy na zdarzenie sprawiające nam przyjemność: rozrywkę, zakupy, dobre jedzenie, alkohol. Dopamina w układzie nagrody wywołuje subiektywne poczucie przyjemności, jednak z czasem mózg przyzwyczaja się do niego i aby ponownie odczuć przyjemność, poziom tego neuroprzekaźnika musi wzrosnąć. Ten mechanizm stoi nie tylko za problemem z odpieraniem pokus, ale też za rozwojem wszystkich uzależnień.

Zdrowa dieta kontra przemysł spożywczy

Powszechni dziś obowiązujący w kulturze zachodu kanon piękna wymaga, by wszyscy byli szczupli, fit i zdrowo się odżywiali. Ile osób cierpi z tego powodu, trudno policzyć. Część z nich poszła drogą na skróty i odchudzała się lekami na cukrzycę, ale się do tego nie przyznała. Inni przechodzą na drastyczne diety, chudną, rezygnują z nich, tyją, po czym znajdują nową dietę-cud i cały proces się powtarza. Są też tacy, którzy już się poddali i nie robią nic ze swoją nadwagą i cierpią, uważając, że mają słabą wolę albo za małą motywację.

A co, jeśli za wciąż rosnący obwód talii w większości krajów rozwiniętych nie odpowiada zbiorowa utrata samodyscypliny i samokontroli? A co jeśli jest to konsekwencja współczesnej zachodniej diety, siedzący tryb życia i wzrost spożycia ultraprzetworzonej żywności, której celem jest zaspokojenie apetytu „na coś”, a nie zaspokojenie głodu? Firmy spożywcze wiedzą, jak sprawić, że ​​śmieciowe jedzenie staje się „hipersmaczne”. Wiedzą, że nie możemy oprzeć się jedzeniu, które ma podobny stosunek węglowodanów do tłuszczu jak mleko matki. Że nawet nie zauważamy, że się przejadamy, gdy jedzenie jest tak miękkie, że ledwo wymaga żucia. Oczekiwanie, że w pojedynkę, uzbrojeni jedynie w silna wolę, przeciwstawimy się międzynarodowym korporacjom, których żywotny interes polega na oszukiwaniu naszego mózgu i żołądka, z góry skazane jest na porażkę.

A może to nie prokrastynacja?

Marketingowcy nie tylko firm spożywczych, ale praktycznie całego przemysłu, wciąż pracują nad tym, jak wykorzystać nasze układy nagrody, przez co pokusa jest wszechobecna i tym trudniejsza do odparcia. Jeśli nie możesz się skupić w pracy, bo ciągle tracisz czas na korzystanie z mediów społecznościowych lub rozpraszają Cię powiadomienia WhatsAppa, pomyśl, że Twój smartfon został zaprojektowany tak, by jak najdłużej przykuć Twoją uwagę, by Cię od niego uzależnić. „Po drugiej stronie ekranu jest tysiąc osób, których zadaniem jest przełamanie posiadanej przez Ciebie samoregulacji” – zauważył etyk technologiczny Tristan Harris, cytowany przez the Guardian.

Jeśli wciąż wydajesz więcej, niż zarabiasz, jesteś zadłużony u znajomych, wykorzystałeś limit na kartach kredytowych, a nadal masz ochotę kupić masę nieprzydatnych rzeczy, to zastanów się, ile reklam codziennie widzisz? Jak często na ekranie Twojego komputera pojawia się nowa, dostosowana specjalnie pod Twoje preferencje i nawyki reklama?

Zmiana nawyków jest możliwa

Ale wszechobecność marketingowych pułapek zastawianych codziennie przez międzynarodowe koncerny nie zwalnia nas z próby zerwania ze złymi nawykami i nie jest usprawiedliwieniem dla porzucenia wszelkich prób wprowadzenia samodyscypliny. Bylibyśmy nieszczęśliwi, sfrustrowani i niezdrowi, gdybyśmy uznali, że nie mamy zupełnie wpływu na nasze zachowanie. Zamiast tego warto spojrzeć inaczej na siłę woli i samodyscyplinę. Badania sugerują, że osoby, które podziwiamy za samokontrolę, w rzeczywistości rzadziej muszą ją ćwiczyć. Potrafią tak zorganizować swoje otoczenie, aby nie musiały zmagać się z pokusami. Wiedzą na przykład, że łatwiej jest nie kupić paczki ciastek, niż przestać je jeść po otwarciu opakowania. I codziennymi wyborami budują zdrowe nawyki i rutynę.

Lepiej też rozumieją siebie i to, co przeżywają. Kiedy w pracy odczuwasz apatię, czy dzieje się tak dlatego, że nie potrafisz oprzeć się rozpraszaczom uwagi? A może dzieje się tak dlatego, że nie chcesz już wykonywać swojej pracy? Jedno z badań powiązało samokontrolę z dążeniem do celów, które są dla nas ważne, zgodne z naszymi przekonaniami i wartościami, a przy tym sprawiają nam przyjemność. Inaczej mówiąc „muszę to zrobić” powinno być zastąpione przez „chcę to zrobić”. Może to nie wprowadzi od razu rewolucji w życiu każdego, kto zmaga się ze „słabą wolą”, czy „brakiem samokontroli”, ale na pewno będzie pierwszym krokiem ku zmianie