W Hiszpanii od 2021 roku obowiązuje podatek od określonych usług cyfrowych nazywany powszechnie taksą Google. Opodatkowaniu w wysokości 3 proc. podlegają przychody z reklam internetowych, sprzedaży baz danych i usług pośrednictwa internetowego.

Podatek nałożono na firmy, których globalne obroty z tej działalności przekraczają 750 mln euro, a przychody w samej Hiszpanii - 3 mln euro. Podlegające temu obowiązkowi przedsiębiorstwa muszą wpłacić pierwszą ratę podatku do końca lipca.

Od kilku dni urząd podatkowy zintensyfikował kampanię zbierania informacji na temat potencjalnych płatników nowego podatku - pisze dziennik "elEconomista". Przedsiębiorstwa otrzymują szczegółowe zapytania dotyczące świadczonych przez nie usług cyfrowych, a także związanych z nimi rozliczeniami finansowymi. Firmy mają 15 dni na udzielenie odpowiedzi.

Przywoływane przez gazetę źródła w administracji podatkowej przyznają, że w akcji chodzi o zgromadzenie wiedzy na temat zakresu stosowania nowego podatku.

Reklama

Zgodnie z przepisami to same firmy muszą obliczyć podstawę opodatkowania i należną do zapłacenia kwotę, a ministerstwo finansów będzie jedynie sprawdzało, czy podatek został prawidłowo wyliczony.

To, czy firma będzie podlegała podatkowi cyfrowemu wymaga szczegółowej analizy obejmującej prawne i operacyjne zagadnienia usług w sieci - powiedział dziennikowi Rufino de la Rosa z hiszpańskiego oddziału firmy doradczej EY. To zupełnie nowy podatek, dotyczy bardzo złożonych usług, wymaga określenie miejsca przebywania ich użytkowników - wyjaśnia.

Pytania kierowane są w ramach współpracy i mamy nadzieję, że firmy udzielą wszelkich informacji do których mają dostęp; nie sądzimy, by były one zainteresowane ukrywaniem danych - mówią "elEconomista" przedstawiciele administracji podatkowej.

Hiszpańskie ministerstwo finansów oszacowało, że w 2021 roku wpływy z podatku cyfrowego wyniosą 968 mln euro i jest to mniej niż pierwotnie przypuszczano.