Wielkiemu Technatowi nie dane było się narodzić. Były lata 30. XX w., upadały banki, waluty i całe gospodarki. Najbardziej przewidywalne instytucje nowoczesnego świata w zderzeniu z kryzysem okazały się słabe. Zarówno biedni, jak i zamożni szukali nadziei w nowych ideologiach, które obiecywały zaprowadzić nowy porządek.
Grupa inżynierów i wizjonerów w Ameryce Północnej miała swoją odpowiedź na totalitaryzmy panoszące się w Europie i niewydolny - ich zdaniem - biurokratyczny kapitalizm. Technokracja. Światem powinni rządzić nie politycy, lecz technologowie. Zamiast niespójnej, podatnej na spekulację i kryzysy dystrybucji dóbr przez rynki należy wprowadzić pełną automatyzację i zastąpić wymianę waluty wymianą energii - nową, uniwersalną jednostką produktywności. Program technokratów zakładał tak gruntowną przemianę społeczeństwa, że trudno pomieścić go w ramach jakiejś dzisiejszej ideologii - były tam elementy radykalnie lewicowe, faszystowskie, libertariańskie, utylitarne i utopijne.
Przyszły świat dobrobytu i bezpieczeństwa, jaki projektowali technokraci, zakładał m.in. likwidację banków centralnych i pieniądza, władzę jednej organizacji (ale nie partii), krótki dzień pracy i pełne zaspokojenie potrzeb wszystkich uczestników życia gospodarczego. Granice państw na kontynencie amerykańskim miały się rozpłynąć. Byt przyszłości - nie państwo, lecz dyktatura postępu i rozumu - określano mianem Technatu. Rządzić miała elita inżynierów potrafiąca projektować rzeczy, które działają - w przeciwieństwie do bankierów czy polityków. Drukowane pieniądze planowano zastąpić jednostkami energii, stare imiona - nowymi, wczorajsze dylematy - wizjami jutra. Jeden z liderów ruchu nazywał swoją wizję „sowietem techników”.
Wybuch II wojny światowej nie pomógł technokratom - przeciwnie. Gospodarka i rynek pracy nie załamały się, lecz przeszły w tryb wojennej centralizacji i wskoczyły na wyższy bieg. USA przed osunięciem się w totalitaryzm zostały uratowane nie przez błyskotliwych wynalazców i geniuszy technologii, ale administrację Franklina Delano Roosevelta i jego reformy. W końcu zaczęto technokratów zwalczać. Nie jakoś szczególnie brutalnie - jednak konfiskowano im mienie, zamykano przed nimi sale spotkań i wytaczano procesy sądowe z zarzutami o działalność wywrotową w tle. Wobec słabnącej popularności ruchu niektórzy z technokratów związali się z radykalnie prawicowymi czy faszyzującymi organizacjami.
Reklama