Prof. Horban powiedział w poniedziałek w Polsat News, że ma nadzieję, iż podjęte przez system opieki medycznej i administrację środki, mające zapobiegać rozprzestrzenianiu się epidemii, zadziałają.

"System nasz, który jest policzony na kilkanaście tys. do 30 tys. chorych, wytrzyma to i ci chorzy będą załatwiani w taki sposób, w jaki powinni, czyli otrzymają pomoc medyczną, zgodnie z zasadami sztuki medycznej" - ocenił profesor.

Według Horbana poniedziałkowy spadek odczytu liczby zachorowań o 2 tys. to jeszcze za mało, by mówić o trwałym trendzie. "Z reguły w poniedziałek jest mniej nowo zdiagnozowanych, niż w środku tygodnia, bo taki jest cykl pracy laboratoriów" - stwierdził.

Zdaniem profesora ważne jest, że po weekendzie nie odnotowano liczby zakażeń w granicach 15-20 tys. "Widać światełko w tunelu, ale nie cieszmy się jeszcze za bardzo - wszystko zależy od nas i naszego zachowania" - dodał.

Reklama

Według Horbana pełen lockdown to sytuacja, której wszyscy chcieliby uniknąć.

"Apeluję do wszystkich, aby stosowali tzw. niefarmakologiczne środki interwencji: dystans, maseczka" - powiedział profesor.

Horban zaznaczył, że sytuacja związana z protestami ulicznymi nie służy walce z epidemią i zwrócił się do obu stron konfliktu o cofnięcie się o krok, dwa i rozpoczęcie dialogu, a nie "ryzykowanie załamania się całego systemu ochrony zdrowia".

Profesor dodał, że jego zdaniem wzrost zachorowań, z którym aktualnie się mierzymy, jest związany z powrotem studentów do szkół po wakacjach. "Przeciętnie rodzic studenta ma 50-60 lat, a to grupa, która jest widoczna dziś w szpitalach" - stwierdził.

W ocenie Horbana niesie to cały czas ryzyko dalszego wzrostu zachorowań, a wtedy "kalkulacje, o których mówił pan minister zdrowia, mogą okazać się chybione".(PAP)

Autor: Piotr Gozdowski