Meta będzie redukować niektóre warstwy kierownictwa, powiedział dyrektor generalny Mark Zuckerberg w środę, ogłaszając rok 2023 „Rokiem wydajności”. W zeszłym roku, w ramach pierwszej dużej fali zwolnień, pracę straciło ponad 11 tys. pracowników, co stanowi 13 proc. całej siły roboczej firmy. To „dopiero początek”, powiedziała Susan Li, dyrektor finansowy spółki.

Tymczasem ostatnie zwolnienia w Alphabet ujawniły zaskakujące statystyki. Google zatrudnia ponad 30 tys. menedżerów, wynika z wypowiedzi Fiony Cicconi, dyrektor ds. kadr. Firma zlikwidowała w tym miesiącu 12 tys. miejsc pracy, czyli 6 proc. łącznej siły roboczej.

W firmie Intel Corp. płace menedżerów zostaną obniżone wraz z wynagrodzeniami kadry kierowniczej najwyższego szczebla, ponieważ firma stoi w obliczu nasilającej się konkurencji i gwałtownego spadku popytu na komputery osobiste. Eksperci ds. płac zgadzają się, że z punktu widzenia akcjonariuszy i pracowników obniżenie wynagrodzeń dla kadry kierowniczej w czasach gospodarczych turbulencji jest właściwym posunięciem, jednak ból związany z cięciami zazwyczaj nie rozkłada się na wszystkie szczeble.

Podobne cięcia pojawiają się także poza branżą technologiczną. FedEx redukuje o ponad 10 proc. zatrudnienie globalnych urzędników i dyrektorów, aby uczynić firmę „bardziej wydajną”, jak poinformował dyrektor generalny Raj Subramaniam w notatce dla pracowników.

Reklama

Wypaleni menedżerowie średniego szczebla

Wszystkie te posunięcia pojawiają się w momencie, gdy menedżerowie średniego szczebla na całym świecie znajdują się pod rosnącą presją zarówno z góry - otrzymują pisma od swoich szefów, aby robić więcej za mniej - jak i z dołu - egzekwowania zasad powrotu do pracy i poruszania się po nowych hybrydowych organizacjach pracy.

Niedawna ankieta przeprowadzona przez Future Forum firmy Slack Technologies Inc. wykazała, że osoby na średnim szczeblu kierowniczym są najbardziej wyczerpane ze wszystkich szczebli organizacyjnych. Około 43 proc. stwierdziło, że są wypaleni.

W świecie wysokich technologii zarządzanie jest pod szczególną presją. Przekonanie, że najlepsze światowe firmy technologiczne potrzebują niewiele więcej niż podstawowe zespoły inżynierskie, jest chyba najpełniej urzeczywistnione przez „hardkorowego” Twittera 2.0 Elona Muska.

W październiku Elon Musk powiedział: „Wydaje się, że na każdą osobę kodującą przypada 10 osób zarządzających”. Od czasu przejęcia władzy Musk pozbył się 7000 pracowników firmy.

Narracja o nieefektywnej biurokracji i „odchudzonej” organizacji istnieje od lat 80. XX wieku, kiedy dyrektor generalny General Electric Co. Jack Welch oraz inni tytani biznesu przyjęli redukcję i restrukturyzację, jako sposób na zachowanie konkurencyjności w obliczu globalizacji i zmian technologicznych.

Jednak badania wykazały, że dla wielu firm ta redukcja mocy była tymczasowa. Szeregi (i wypłaty) menedżerów średniego szczebla rosły w latach 80. i 90. XX wieku.

Płaski model zarządzania

W Google zarządzanie było kiedyś złym słowem. Na początku istnienia firmy praktyczną zasadą było, że zespoły produktowe i inżynieryjne były nadzorowane przez dyrektorów, którzy mieli od 25 do 30 raportów, powiedział Keval Desai, były dyrektor ds. zarządzania produktem.

„W szybko rozwijającej się branży, w której technologia dynamicznie się rozwija, gdzie musimy być skrupulatni, nie możemy sobie pozwolić na to, by grupa ludzi nie robiła nic poza byciem ludzkimi routerami informacji” – powiedział Desai .

Taki płaski model zarządzania dobrze służył Google, choć kosztowało to sporo, powiedział Desai, który jest obecnie założycielem i dyrektorem zarządzającym SHAKTI, firmy venture capital z siedzibą w San Francisco.

Uspokoić inwestorów

Jednak obecna runda zwolnień w Dolinie Krzemowej ma na celu przede wszystkim uspokojenie inwestorów, którzy uważają, że pracownicy techniczni są rozpieszczani, twierdzi Peter Cappelli, profesor zarządzania w Wharton School na University of Pennsylvania.

„Firmy ogłaszają zwolnienia, ponieważ brzmi to dobrze, inwestorzy lubią to słyszeć” – powiedział Cappelli.

Powiedział, że wiele przedsiębiorstw ogłasza redukcje zatrudnienia, bo wiele innych firm już to zrobiło. Jeśli nie przeprowadzą zwolnień, będą musieli uzasadnić swój wybór. Chociaż zauważył, że w wielkich liczbach dotyczących zwolnień jest element teatru politycznego. Firmy mają tendencję do ogłaszania większej liczby zwolnień, niż w rzeczywistości przeprowadzają.

Cappelli powiedział też, że kiedy menedżerowie zostają zwolnieni, „niekoniecznie prowadzi to do wzrostu wydajności i tak naprawdę nie ma dowodów na skoki produktywności”.

Wayne Cascio, profesor z University of Colorado Denver Business School, idzie o krok dalej, stwierdzając w swoich badaniach, że firmy, które najdłużej opóźniają zwolnienia w okresie dekoniunktury, odnotowują wyższy zwrot z akcji dwa lata później niż konkurenci, którzy szybko zwalniają pracowników.