Po zwolnieniu chciał, żeby firma zapłaciła za nadgodziny

Piekarz (z Vorarlbergu w Austrii) przez ponad 28 lat nie otrzymywał pieniędzy za nadgodziny. Pracodawca nie wypłacał również dodatków za pracę w niedziele i noce – podaje serwis "Kurier", powołując się na informacje od Izby Pracy (AK) w Austrii (reprezentującej interesy pracowników i konsumentów).

Jak przekazała organizacja, mężczyzna ponad 28 lat pracował przez sześć nocy w tygodniu (również w niedziele). Ponadto wykonywał swoje obowiązki podczas nadgodzin.

Reklama

Po długotrwałej chorobie pracownik piekarni został zwolniony. Wówczas postanowił ubiegać się o zaległe pieniądze. Jego roszczenia ws. płatności wzięła pod lupę Izba Pracy (AK).

"To, że pracodawca zatrzymuje tak dużą kwotę, która niewątpliwie należy się pracownikowi, jest oburzające" – podkreśla prezes AK Bernhard Heinzle. "Cieszę się, że udało nam się pomóc temu człowiekowi […]" – dodaje.

Dostał pieniądze, ale… tylko za trzy ostatnie lata

Między pracownikiem a firmą doszło do ugody – w jej wyniku mężczyzna otrzymał wynagrodzenie w wysokości 27 000 euro. Jak zaznacza serwis "Kurier", wspomniana kwota dotyczy wyłącznie ostatnich trzech lat. Dlaczego? Pozostałe ewentualne roszczenia uległy przedawnieniu.

Ponadto okazało się, że piekarz nie otrzymał żadnej dokumentacji z miejsca pracy, ponieważ piekarnia nie prowadziła jej (pomimo takiego obowiązku).

Izba Pracy (AK) przypomina pracownikom w Austrii, by zwracali się do firm o karty czasu pracy i dokładnie sprawdzali dokumenty, które otrzymują od pracodawców. "Twój pracodawca ma obowiązek prowadzenia ewidencji godzin pracy […]" – dodaje organizacja.

Ekspertka zaznacza, że o zaległe płatności pracownicy w Austrii mogą czasami starać się jedynie przez kilka miesięcy. Z tego powodu mężczyzna we wspomnianej sprawie "prawdopodobnie stracił wiele nadgodzin i premii" z ubiegłych lat – mówi Gloria Kinsperger z Izby Pracy (AK).