„W Goerlitz wszystkie partie sprzymierzyły się przeciwko AfD. W drugiej turze startuje tylko kandydat tego ugrupowania Sebastian Wippel i jego rywal z CDU Octavian Ursu. Kandydaci Zielonych i Lewicy wycofali się z wyścigu i poparli chadeka. Establishmentowe partie mają nadzieję, że jednocząc się, pozbawią AfD jakichkolwiek szans na wygraną. Może się jednak okazać, że jest dokładnie odwrotnie” - mówi PAP drezdeński politolog zajmujący się badaniem ruchów prawicowych.

„Te wybory, chociaż odbywają się w mieście, które ma tylko 57 tys. mieszkańców, mają znaczenie symboliczne i dostarczą ciekawego materiału analitycznego” - dodaje.

Patzelt przewiduje, że jeśli kandydat AfD zwycięży i zostanie burmistrzem Goerlitz - co zdaniem naukowca jest mało prawdopodobne - to przez kilka dni będziemy mieli do czynienia z „medialnym lamentem, że Niemcy zalewa faszyzm”.

„Ewentualną wygraną kandydata AfD należałoby tratować jako symboliczne ukoronowanie wszystkiego, co partii udało się osiągnąć do tej pory. W wyborach do Parlamentu Europejskiego AfD w ponad połowie saksońskich gmin została najsilniejszym ugrupowaniem. Byłoby to uzupełnienie pewnego procesu, który ma miejsce” - tłumaczy Patzelt.

Reklama

Jego zdaniem sukcesy AfD wynikają ze słabości CDU i polityki, jaką ta partia prowadzi na szczeblu federalnym. Na wschodzie Niemiec panuje niezadowolenie z kierunku, w jakim podąża RFN pod względem politycznym, ekonomicznym i społecznym.

„W pierwszych latach po zjednoczeniu to postkomunistyczna partia PDS była wyrazicielem tego oburzenia. To ona podkreślała, że politycy szczebla federalnego traktują byłą NRD i jej mieszkańców arogancko. Odkąd jednak PDS przekształciła się w Die Linke (Lewica), stała się zwykłą partią lewicową i nie artykułuje już tych trosk” - przypomina politolog.

Z kolei CDU, która cieszyła się zaufaniem wielu wyborców na Wschodzie, straciła polityczny kapitał przez politykę Angeli Merkel, przede wszystkim transformację energetyczną i politykę migracyjną. Gdyby powstała partia na lewo od CDU, która wyrażałaby niezadowolenie z polityki federalnej, prawdopodobnie też odnosiłaby sukcesy - uważa Patzelt.

„AfD jest szufladkowana jako partia rasistowska, faszystowska, prawicowo-ekstremistyczna. Ponieważ nie jest to prawda, wiele osób solidaryzuje się z nią jako z ugrupowaniem, które jest niesprawiedliwie traktowane. Każdy głos oddany na AfD jest głosem solidarności z ugrupowaniem, które jest traktowane niesprawiedliwie przez mainstream, i jednocześnie głosem protestu przeciwko partiom establishmentowym” - mówi Patzelt.

Politologa nie dziwi, że na AfD głosują również Polacy mieszkający w Niemczech czy osoby pochodzące z dawnego ZSRR.

„Założenie, że wszyscy AfD-owcy są niemieckimi nacjonalistami i nienawidzą obcokrajowców, jest błędne. AfD proponuje pewną wizję państwa - silnego, stabilnego, dbającego o porządek i gospodarkę. Jednocześnie nie przesadza z programami socjalnymi. Taka wizja państwa odpowiada ludziom, którzy tu przyjechali i coś osiągnęli. Chcą oni zachowania tych cech Niemiec, dzięki którym to się stało. Polityka SPD, Zielonych i CDU nie odpowiada na te potrzeby. Pytanie, czy AfD jest w stanie spełnić te oczekiwania i czy nadzieje w niej pokładane są uzasadnione, to zupełnie inna kwestia” - konkluduje drezdeński profesor.

Z Goerlitz Artur Ciechanowicz (PAP)