W niedzielę armia syryjska, wspierana przez siły rosyjskie, poinformowała o zajęciu kolejnych 600 km kwadratowych prowincji Idlib, ostatniego bastionu syryjskich rebeliantów i dżihadystów, walczących z rządem w Damaszku i wspieranych przez Turcję, która nie chce już u siebie więcej uchodźców z Syrii. Państwo tureckie do tej pory przyjęło już ok. 3,6 mln uciekinierów z ogarniętych wojenną pożogą syryjskich terenów.

"Nasza dzielna armia będzie nadal wypełniać swe święte obowiązki, aby oczyścić całe terytorium geograficzne Syrii z terroryzmu i jej zwolenników" - oświadczył syryjski sztab wojskowy. Potwierdził, że syryjskie oddziały przejęły w ostatnich kilku dniach kontrolę nad dziesiątkami miast i wsi i są zaledwie 16 km od miasta Idlib, zamieszkanego przez ponad milion osób.

Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka potwierdza, że armia prezydenta Baszara el-Asada kontroluje obecnie ponad 70 proc. Idlibu, a ofensywa na prowincję Idlib prowadzona jest nieprzerwanie od grudnia ub.r. mimo zawieszenia broni, uzgodnionego na początku stycznia między Turcją a Rosją.

Ankara konsekwentnie wzywa Moskwę do powstrzymania syryjskiej ekspansji, a turecki minister obrony Hulusi Akar powiedział w niedzielę, że reżimowe siły muszą wkrótce wycofać się. "Jeśli siły reżimu nie zostaną wycofane do końca lutego, podejmiemy działania" - powiedział w wywiadzie dla gazety Hurriyet.

Reklama

Potwierdził w ten sposób słowa tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana, który kilka dni temu zapowiedział, że nie pozwoli Damaszkowi na kolejne zdobycze terytorialne w tym rejonie. Jego zdaniem postępy wojsk Asada wywołają kolejną falę migracji i doprowadzą do katastrofy humanitarnej w Idlibie.

Wzmacnianie kilkunastu tureckich posterunków wojskowych w Idlibie trwa tak naprawdę od kilku tygodni. Turecko-syryjską granicę przekroczyły już konwoje pojazdów przewożących czołgi, transportery opancerzone i inny sprzęt militarny.

"W ostatnich tygodniach do Idlibu w Syrii wysłano poważne wsparcie dla stacjonujących tam naszych żołnierzy i sprzętu wojskowego" - powiedział urzędnik, chcący zachować anonimowość. Wyjaśnił, że w sobotę do Idlibu wjechało 300 wozów bojowych, a w sumie jest ich tam około 1000. "Nasze posterunki zostały w pełni wzmocnione - powiedział urzędnik - Front Idlib jest przygotowany".

"Wspierany przez Rosję reżim syryjski łamie wszelkie porozumienia i umowy - podkreślił urzędnik - Jesteśmy przygotowani na każde wydarzenie i oczywiście wszystkie opcje są możliwe". Jego słowa potwierdza Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka, które podało, że w ubiegłym tygodniu do Idlibu wjechało 1240 tureckich pojazdów wojskowych oraz 5 tys. żołnierzy.

W połowie stycznia Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA) podało, że w ostatnich tygodniach około 350 tys. syryjskich cywilów, w większości kobiet i dzieci, musiało opuścić swoje domy w wyniku wznowionej w grudniu ofensywy sił syryjskich.

W wojnie w Syrii, która rozpoczęła się w marcu 2011 roku od stłumienia przez syryjskie siły bezpieczeństwa prodemokratycznych protestów, a później przekształciła w konflikt regionalny z udziałem kilku mocarstw, śmierć poniosło ponad 380 tys. ludzi, w tym 115 tys. cywilów. Miliony ludzi zostały zmuszone do opuszczenia swoich domów, część z nich uciekła z kraju, w tym głównie do Turcji. (PAP)