Sędzia Sądu Najwyższego Quebecu Chantal Masse napisała w orzeczeniu, że stosowanie wobec osób bezdomnych nakazu przestrzegania godziny policyjnej obowiązującego w prowincji do 8 lutego w godz. 20-5 „narusza prawo do życia, wolności i bezpieczeństwa osoby, chronionego przez kanadyjską i quebecką kartę (praw i swobód – PAP)”, a ponieważ osoby bezdomne nie mają dokąd pójść w nocy, przepisy o godzinie policyjnej do nich się nie stosują.

Sprawa trafiła do sądu na wniosek grupy wspierającej prawnie bezdomnych i osoby zmarginalizowane, montrealskiej Mobile Legal Clinic, gdy po wprowadzeniu 9 stycznia przez rząd Francois Legault godziny policyjnej pojawiły się pytania co mają zrobić bezdomni. Legault wówczas mówił, że powinni udać się do schronisk, choć właśnie wówczas w schroniskach ograniczono liczbę przyjmowanych osób ze względu na rosnącą liczbę zakażeń. Ostatecznie rząd quebecki zdecydował się nie wnosić apelacji.

Nie tylko w Quebecu pojawił się problem nadinterpretacji. Kiedy w Ontario został ogłoszony obecnie obowiązujący nakaz pozostania w domu, z wyjątkami takimi jak praca, zakupy, wyjście do lekarza czy pójście na spacer, Kanadyjskie Stowarzyszenie Wolności Obywatelskich (CCLA) zwróciło uwagę na ryzyko związane z bezwzględnym przestrzeganiem przepisów.

Reklama

Dyrektor wykonawczy CCLA Michael Bryant napisał w oświadczeniu, że Stowarzyszenie obawia się o sytuację osób w najtrudniejszej sytuacji. „Podczas pierwszej fali pandemii bezdomni, najbardziej bezradni, także mniejszości rasowe byli tymi, którzy w nieproporcjonalnej skali byli karani mandatami. Te mandaty nie zmniejszyły liczby przypadków Covid-19” - podkreślił Bryant. Jeszcze w ub.r. CCLA opisywała przypadki, gdy mieszkańcy Ontario byli karami mandatem za zbyt wolne przechodzenie przez park czy wchodzenie do publicznej toalety na pustej plaży.

Ostatecznie szefowie policji spotkali się z przedstawicielami resortu sprawiedliwości Ontario, po czym uspokajali w mediach, że nikt nie będzie arbitralnie zatrzymywany.

W tym kontekście media zwracają uwagę, że pandemia dodatkowo zaostrzyła problem bezdomności. W środę w Toronto władze informowały o ogniskach Covid-19 w 10 schroniskach dla bezdomnych. W torontońskich schroniskach jest 6 tys. miejsc, ale miasto podkreśla, że zajmuje się opracowaniem „stałych rozwiązań mieszkaniowych, ponieważ wie, że najlepsza ochrona przed wirusem to również najlepsze rozwiązanie problemu bezdomności - dostęp do stałego miejsca zamieszkania i wsparcia”.

W czwartek w Toronto otwarto kompleks domów modułowych, przeznaczonych dla osób bezdomnych; łącznie z innym ukończonym niedawno kompleksem to 100 mieszkań. Są to trzypoziomowe budynki z prefabrykowanych elementów, w których znajdują się jednopokojowe, ok. 30-metrowe umeblowane mieszkania, wspólna sala dla mieszkańców, jadalnia i kuchnia spełniająca wymogi żywienia zbiorowego, przestrzeń dla programów adresowanych do mieszkańców. Program przewiduje powstanie kolejnych 150 mieszkań. Finansowanie zapewniło miasto i rząd federalny. Toronto ma też własny program budowy w ciągu 10 lat 40 tys. domów i mieszkań na wynajem dla osób z niskimi dochodami. Część nowych mieszkań trafi do bezdomnych.

W latach 1949–1964 rząd w Ottawie tworzył rozwiązania prawne i finansował budowę mieszkań komunalnych. Następnie w projekty włączyły się prowincje i na przełomie lat 60. i 70. budownictwo komunalne stanowiło 10 proc. nowych projektów mieszkaniowych. Duże programy budownictwa komunalnego i socjalnego zakończyły się na początku lat 90. W 2017 r. rząd premiera Justina Trudeau przeznaczył 40 mld dolarów kanadyjskich na 10-letni nowy, krajowy program mieszkaniowy. W jego ramach ma powstać 100 tys. nowych tanich domów i mieszkań, a wyremontowanych ma zostać kolejnych 300 tys. Celem jest również zmniejszenie bezdomności.

Wśród kanadyjskich programów wychodzenia z bezdomności był rozpoczęty w 2009 r. projekt, który w 2015 r. w Medicine Hat w Albercie doprowadził do sytuacji, że nikt nie pozostawał w schronisku dłużej niż 10 dni. Policzono wówczas, że koszt „pobytu” bezdomnego na ulicy to nawet 100 tys. dolarów rocznie, podczas gdy koszt dotowanego mieszkania – 20 tys. dolarów rocznie.