Czy takie wyjście poza sferę sprawdzonych tematów i kompetencji się udało? Mnie to, co przeczytałem, przekonuje.
Piszę „Bartosiak”, a nie „Bartosiak z Friedmanem”, bo wydaje mi się, że książka jest jednak autorskim projektem Polaka. A amerykański klasyk i popularyzator myśli geostrategicznej występuje tu raczej w roli patrona.
Wróćmy jednak do samej książki. Jest ona poświęcona wojnom, które wraz z ludźmi przeniosą się w kosmos. To nieuchronne. W ostatnich latach mamy niesamowite ożywienie eksploracji przestrzeni pozaziemskiej. Jej tempo, które przystopowało po wygraniu przez Stany Zjednoczone zimnej wojny, znów się nakręca. Stoją za tym nie tylko mocarstwowe apetyty państw – chodzi oczywiście przede wszystkim o Chiny. Stoi także fakt, że kosmiczną gorączkę złota poczuli najwięksi zwycięzcy neoliberalizmu, czyli miliarderzy, Elon Musk, Jeff Bezos i inni. Działają z różnych przyczyn. Trochę dlatego, że na Ziemi (ani nawet w rzeczywistości wirtualnej) nie ma już dla nich nieodkrytych lądów, potrzebnych do stałej napędzającej kapitalizm ekspansji. A trochę pewnie też z powodu obaw, jakie niesie ze sobą widmo przeróżnych katastrof: klimatycznej albo migracyjnej. W jakimś sensie bogacze kombinują więc, jak tu z tego naszego upadającego świata prysnąć.
Reklama
ikona lupy />
Jacek Bartosiak, George Friedman, „Wojna w kosmosie. Przewrót w geopolityce”, Zona Zero, Warszawa 2021