Prezydent USA Joe Biden uważa Maroko za gwaranta stabilności w regionie, a plan Rabatu, dotyczący przyznania autonomii Saharze Zachodniej za „poważny, wiarygodny i realistyczny” - podaje "El Publico" w swym wtorkowym wydaniu, podkreślając, że dyplomacja amerykańska nie wspomina o marokańskiej okupacji wojskowej 80 proc. tego terytorium, o międzynarodowych rezolucjach w tej sprawie, czy o istnieniu niepodległościowego Frontu Polisario.

Według „El Publico” bliskowschodnia polityka Bidena jest taka sama, jak byłego prezydenta Donalda Trumpa, chociaż Demokraci krytykowali ją podczas kampanii wyborczej.

„Biden wykazał, że od Iranu po Saharę Zachodnią, Palestyńczyków, Arabię Saudyjską i Egipt nie jest w stanie rozwiązać problemów regionu i prowadzić konstruktywnej polityki, odpowiadającej elementarnym zasadom sprawiedliwości” - ocenił dziennik.

Reklama

„Jego wizja może być do przyjęcia na krótką metę, ale w średnim i długim okresie wywoła głębokie konflikty, które będą szczególnie szkodliwe dla Europy” - ostrzegł "El Publico".

Dziennik przypomniał, że Front Polisario opowiada się za przeprowadzeniem postulowanego przez ONZ referendum w sprawie samostanowienia Sahary Zachodniej, a stanowisko to popierają Algieria i Hiszpania oraz inne kraje europejskie.

„Rabat zaakceptował w 1991 roku przeprowadzenie referendum, ale potem wycofał się z tej decyzji i przesiedlił ludność marokańską do Sahary Zachodniej, gdzie także prowadzi różne eksploatacyjne projekty” - przypomniał dziennik.

Trump poinformował w grudniu 2020 roku, że Stany Zjednoczone uznają zwierzchność Maroka nad Saharą Zachodnią, tym samym przyznając rację Rabatowi w konflikcie z Frontem Polisario. Maroko było czwartym krajem, który podpisał umowy dyplomatyczne z Izraelem za prezydentury Trumpa.

Tymczasem problem Sahary Zachodniej implikuje walkę o hegemonię regionalną między Algierią i Marokiem. W tej walce Stany Zjednoczone i Izrael opowiadają się po stronie Maroka najprawdopodobniej nie tylko ze względów politycznych, ale także wojskowych - ocenił dziennik, powołując się na wizytę, jaką od wtorku składa w Rabacie izraelski minister obrony Benny Ganc, by „promować relacje wojskowe między obu krajami”.

Taka sytuacja niepokoi nie tylko mieszkańców Sahary Zachodniej, ale też inne kraje w regionie, jak Algierię czy Hiszpanię - ocenił dziennik.

Według „El Publico” konflikt na Saharze Zachodniej przypomina izraelską okupację terytoriów palestyńskich. „Są to dwa konflikty, co do których istnieją rezolucje międzynarodowe, ale ani Maroko, ani Izrael nie chcą się im podporządkować. Sprawiedliwe rozwiązanie tych konfliktów powinno być priorytetem dla Europy, jednak nie znajduje się w agendzie Niemiec ani Francji” - napisał "El Publico".

Tymczasem Maroko, dzięki wsparciu USA i Izraela, czuje się wystarczająco silne, by stawić czoło UE. Rabat od wielu miesięcy przerywa dialog z krajami europejskimi, jeżeli w jakiś sposób wiąże się on z kwestią Sahary Zachodniej. Według „El Publico”, Rabat może zrezygnować z dobrych relacji z Europą, jeżeli ta nie uzna suwerenności Maroka nad Saharą Zachodnią.

Rzecznik Komisji Europejskiej Nabila Massrali odniosła się wcześniej do konfliktu o Saharę Zachodnią, zapewniając, że stanowisko Brukseli w tej kwestii pozostaje takie samo, jak Hiszpanii, Francji i Niemiec, czyli popiera powrót do negocjacji pod egidą ONZ.