Duterte, który wielokrotnie nazywał Putina swoim idolem i przyjacielem, po raz pierwszy od rosyjskiej inwazji na Ukrainę, w mocnych słowach skrytykował go za mordowanie niewinnych cywilów. W wyemitowanej w filipińskich mediach wypowiedzi obwinił trwającą trzeci miesiąc wojnę o gwałtowny wzrost światowych cen ropy, który dotknął m.in. Filipiny.

Podkreślając, że nie potępia Putina, Duterte wyraził sprzeciw wobec nazywania inwazji na Ukrainę "specjalną operacją wojskową" i wskazał, że jest to wojna na pełną skalę przeciwko "niepodległemu państwu". Filipiński przywódca zwrócił się do Putina i do ambasady Rosji w Manili, wzywając do zaprzestanie bombardowania i ostrzeliwania obszarów zamieszkanych przez ludność cywilną oraz pozwolenia na ich bezpieczną ewakuację.

"Aby móc w ogóle rozpocząć rozmowy nad powrotem do normalności, należy wpierw zakończyć wojnę między Ukrainą a Rosją" - zaapelował Duterte.

Duterte, który ustąpi z urzędu prezydenta w poniedziałek, gdy skończy się jego sześcioletnia kadencja, w trakcie pełnienia władzy prowadził długotrwałą batalię antynarkotykową, w której zginęło ponad 6 tys. podejrzanych, głównie drobnych przestępców. Na nowego prezydenta Filipin został wybrany 10 maja Ferdinand Marcos, syn dawnego filipińskiego dyktatora, którego odsunięto od władzy w latach 80. w wyniku rewolucji.

Reklama