Jak podkreślił Orban w wystąpieniu do uczestników uniwersytetu letniego i obozu dla młodzieży węgierskiej w Baile Tusnad w Rumunii, które transmitowała na żywo węgierska telewizja, celem nowej strategii Unii powinien być pokój, a nie wygranie wojny przez Kijów.

Działania Europy "skutkują przedłużeniem tej wojny"

Premier powiedział, że wojna wybuchła, bo Rosja chce od Zachodu gwarancji bezpieczeństwa. Ocenił, że Rosjanie „mówią starym językiem”, ale „to nie znaczy, że to, co mówią, nie ma sensu”, a mówią, że będą się posuwać naprzód, dopóki Ukraińcy są w stanie dosięgnąć swą bronią rosyjskie terytorium.

Reklama

„Chcą tylko, żeby nie mógł ich spotkać atak wojskowy z terytorium Ukrainy. To, co teraz robi Europa, skutkuje przedłużeniem tej wojny” – oświadczył.

Według Orbana Ukraina nigdy nie zwycięży w wojnie z Rosją z „anglosaskimi szkoleniowcami” i zachodnią bronią, a „świat nie tylko nas nie popiera, ale nawet demonstracyjnie nie popiera”.

Ocenił też, że „nie będzie rosyjsko-ukraińskich rozmów pokojowych, a kto na nie czeka, ten czeka nadaremno”.

Unia straciła szansę na role mediatora

Jego zdaniem pokój mogą przynieść tylko negocjacje rosyjsko-amerykańskie, UE straciła bowiem szansę na odegranie roli mediatora w 2014 roku, gdy wprawdzie zawarto porozumienia mińskie, których gwarantami były Niemcy i Francja, ale kraje te nie potrafiły doprowadzić do ich realizacji.

Premier oznajmił też, że ponieważ NATO jest dużo silniejsze od Rosji, to ona nigdy nie zaatakują NATO. Uznał, że podnoszony przez stronę ukraińską argument, że Rosja nie zatrzyma się na Ukrainie, jest nierealny i służy tylko zdobyciu szerszego poparcia.

Z Trumpem i Merkel przy władzy "do wojny by nie doszło"

Orban wyraził też przekonanie, że gdyby obecnie prezydentem USA był Donald Trump, a kanclerzem Niemiec Angela Merkel, do wojny by nie doszło.

Według premiera wojna w Ukrainie wstrząsnęła polsko-węgierską współpracą, stanowiąca oś Grupy Wyszehradzkiej. Ocenił, że cele obu krajów są takie same, ale „problem jest po stronie serca”, gdyż o ile Węgrzy patrzą na ten konflikt jako na wojnę dwóch słowiańskich narodów, to Polacy „czują, że sami też w niej walczą”. „Przy pomocy rozumu trzeba uratować z naszej przyjaźni wszystko, co się da, na czasy powojenne” – powiedział.

MSZ Ukrainy: Wypowiedzi premiera Węgier to klasyka rosyjskiej propagandy

Wypowiedzi premiera Węgier Viktora Orbana o nieskuteczności sankcji wobec Rosji to klasyka rosyjskiej propagandy – oświadczył w sobotę rzecznik ukraińskiego MSZ Ołeh Nikołenko. Wcześniej tego dnia Orban powiedział, że sankcje UE nie działają, a Unia potrzebuje „nowej strategii”.

„Sankcje nie osłabiły Rosji – to klasyczny przykład rosyjskiej propagandy. Sankcje są efektywne, istotnie zmniejszyły zdolność rosyjskiej machiny wojennej do prowadzenia wojny przeciwko Ukrainie. Dostawy broni (z Zachodu) ratują życie Ukraińcom” – napisał Nikołenko na Facebooku.

Dodał, że gdyby sankcje i uzbrojenie były nieefektywne, to „Rosja nie zaangażowałaby ogromnych zasobów, by je zdyskredytować i powstrzymać”.

Europa, jak podkreślił Nikołenko, przechodzi przez kryzys gospodarczy i polityczny „nie z powodu sankcji, lecz przez rosyjską wojnę hybrydową”.

„Rosja atakuje Ukrainę rakietami manewrującymi, a Europę niebotycznymi cenami gazu. (…) Zamykając oczy na zbrodnie Rosji na Ukrainie, nie odbuduje się pokoju w Europie. Putin nie zatrzyma się, dopóki nie zburzy europejskiego porządku, opartego na wartościach demokratycznych” – wskazał Nikołenko, dodając, że bez pokoju i stabilności na Ukrainie nie będzie ich ani na Węgrzech, ani w Europie.

Rzecznik ukraińskiego MSZ ocenił, że strategia Europy powinna opierać się na zdecydowanych działaniach, które pomogą zatrzymać wojnę i pociągnąć Rosję do odpowiedzialności za zbrodnie. „Jesteśmy wdzięczni europejskim partnerom za nieustępliwą postawę. Razem na pewno zwyciężymy Rosję, nawet pomimo obaw premiera Węgier, że jej armia ma +asymetryczną przewagę+” – dodał Nikołenko.

Nikołenko przypomniał, że Orban skrytykował unijne sankcje nazajutrz po wizycie szefa węgierskiego MSZ Petera Szijjarto w Moskwie, gdzie prosił on o zwiększenie dostaw gazu. (PAP)

Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska