"Bild" dodał, że władze dzielnicy Mitte w stolicy Niemiec przysłały organizatorom akcji wezwanie do zapłaty za "specjalne wykorzystanie asfaltu", na którym przez cztery dni ustawiony był czołg.

O pozwolenie na przeprowadzenie akcji walczyli przez kilka miesięcy

Grupa berlińczyków użyła zezłomowanego rosyjskiego czołgu, by "przestrzec przed podżeganiem wojennym wojsk Putina w Ukrainie" przed ambasadą Rosji pod koniec lutego. O pozwolenie na przeprowadzenie akcji Enno Lenze i Wieland Giebel walczyli przez kilka miesięcy z władzami dzielnicy Mitte (centrum Berlina) – przypomniał "Bild".

Reklama

Teraz pojawiło się wezwanie do zapłaty za tę akcję: organizatorzy mają zapłacić 806 euro za wykorzystanie 43 metrów kwadratowych - bo tyle zajmowała platforma transportowa, na której przez cztery dni prezentowany był zniszczony rosyjski czołg (T-72B) przy głównym berlińskim deptaku Unter den Linden.

"Akcja przyciągnęła wielu widzów, była relacjonowana przez stacje telewizyjne na całym świecie" – podkreślił "Bild". Jak przyznaje Lenze, mógł on "przeoczyć" kwestię opłat – ustalenia z dzielnicą były "tysiącstronicowe".

Zadeklarowali instalację jako wydarzenie artystyczne

"„Inicjatorzy zadeklarowali instalację jako wydarzenie artystyczne. Gdyby zarejestrowali to jako demonstrację, mogliby działać bez opłat, ale wtedy władze dzielnicy mogłyby zmienić lokalizację. Rozbity 44-tonowy przewieziono w międzyczasie do Holandii, gdzie jest prezentowany w różnych miastach" – wyjaśnił "Bild".

Czołg, który został przywieziony do Berlina "prosto z Ukrainy" w rocznicę ataku, miał zostać umieszczony "tuż przed ambasadą Putina", "z powrotem przed drzwiami terrorystów".

Jak przypomniał "Bild", inicjatorzy akcji pracowali nad tym projektem przez wiele miesięcy, szczególnie trudne było "przeciwstawianie się oporowi dzielnicy Mitte". Władze dzielnicy uzasadniały sprzeciw tym, że na widok czołgu "syryjscy uchodźcy mogą doznać traumy, rowerzyści mogą się rozproszyć, pieszy mogą na niego wpaść".

"Ten czołg ma stanowić symbol naszego protestu przeciwko rosyjskiej wojnie i wyrazem naszej solidarności z Ukrainą" – podkreślił Giebel. Jak dodał, koszty akcji (ok. 100 tys. euro) zostały sfinansowane z darowizn.