W ciągu najbliższych pięciu lat rząd zamierza przeznaczyć na ten cel 2,4 mld funtów. Pieniądze te mają zostać przeznaczone przede wszystkim na kształcenie nowego personelu medycznego, tak aby zmniejszyć liczbę wakatów, a zarazem uzależnienie od ściągania lekarzy i pielęgniarek z zagranicy.

Obecnie w NHS nieobsadzonych jest 112 tys. miejsc pracy, co stanowi ok. 10 proc. wszystkich, a jak wskazał rząd, bez podjęcia działań, do 2037 r. ta liczba wzrośnie do 360 tys.

Celem przedstawionego planu jest to, by do 2037 r. służba zdrowia zyskała co najmniej 60 tys. lekarzy, 170 tys. pielęgniarek i 71 tys. innych pracowników medycznych. Aby to osiągnąć, do 2031 r. podwojona ma zostać liczby miejsc w szkołach medycznych dla studentów medycyny do 15 tys. rocznie, o 50 proc. ma wzrosnąć liczba staży lekarskich dla młodszych lekarzy, o 24 tys. rocznie ma się zwiększyć liczba miejsc w szkołach dla pielęgniarek i położnych, a do 2036 r. do 10 tys. ma się zwiększyć liczba miejsc w szkołach medycznych dla asystentów lekarzy. Zwiększona ma być również liczba kształcących się na farmaceutów, psychologów i dentystów.

Powrót do zawodu

Reklama

Plan ma pozwolić także na większą elastyczność w powrocie do zawodu przez tych pracowników NHS, którzy z niego niedawno odeszli oraz umożliwić zatrzymywanie tych, którzy osiągają wiek emerytalny. Te działania mają zapewnić zwiększenie liczby personelu do 2037 r. o kolejne 130 tys.

Dzięki wspomnianym szkoleniom, odsetek pracowników rekrutowanych do NHS z zagranicy ma za 15 lat wynosić 9-10,5 proc., podczas gdy obecnie jest to prawie jedna czwarta. Ale jeśli chodzi o lekarzy, ten odsetek jest jeszcze wyższy - spośród tych, którzy zostali zatrudnieni w 2023 r., aż połowę stanowią absolwenci zagranicznych szkół medycznych.

Przedstawiając w piątek szczegóły planu premier Rishi Sunak powiedział, że "zapewni on największy w historii wzrost liczby szkolonych lekarzy i pielęgniarek oraz reformy NHS, abyśmy mogli zapewnić lepszą opiekę w zmieniającym się świecie". Przyznał jednak, że pokonanie wyzwań związanych z przeciążoną siłą roboczą "nie będzie szybkie ani łatwe".

W planie nacisk położono na kształcenie nowego personelu medycznego i utrzymywanie obecnego, nie ma natomiast mowy o podwyżkach płac, a niezadowolenie z zarobków jest głównym powodem strajków i rezygnacji z pracy, zwłaszcza w przypadku pielęgniarek.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)