"Ta ważna debata w Izraelu jest bolesna i głęboko niepokojąca, bo ukazuje pęknięcia w naszym domu, w naszym całym domu. Ale jako prezydent Izraela jestem tu po to, by powiedzieć Amerykanom i każdemu z was, że mam wielką wiarę w izraelską demokrację" - powiedział Herzog, odnosząc się do masowych protestów i sporów wokół kontrowersyjnych reform sądownictwa forsowanych przez koalicję rządzącą i krytykowanych również przez administrację USA. Herzog stwierdził, że izraelska demokracja opiera się m.in. na niezależnym sądownictwie, a sama debata na ten temat pokazuje siłę izraelskiego systemu.

Jak powiedział, rozumie, że część Amerykanów krytykuje politykę jego kraju. Zaznaczył jednak, że ta krytyka nie może "przekraczać granicy negacji państwa Izrael".

"Kwestionowanie prawa narodu żydowskiego do samostanowienia nie jest prawowitą dyplomacją. To antysemityzm" - stwierdził.

W swoim wystąpieniu zaapelował też o to, by nie pozwolić Iranowi stać się "państwem progu nuklearnego", ani poprzez zaniedbanie, ani w drodze dyplomacji. Wyraził też nadzieję na pokój z Palestyńczykami, lecz potępił palestyńskie zamachy terrorystyczne. Nie odniósł się natomiast do innych spornych kwestii, jak kwestii osadnictwa Żydów na terenach Zachodniego Brzegu czy wojny na Ukrainie.

Reklama

Herzog jest już drugim izraelskim prezydentem - i drugim przedstawicielem swojej rodziny - który wygłosił przemówienie w Kongresie. W 1987 r. to samo uczynił jego ojciec, ówczesny prezydent Chaim Herzog.

Wizyta Herzoga odbyła się z okazji 75-lecia stosunków dyplomatycznych obu państw, jednak doszło do niej na tle podwyższonych napięć w relacjach obu sojuszników w związku z krytyką Białego Domu ws. przyzwolenia na rozbudowę osiedli żydowskich na Zachodnim Brzegu Jordanu oraz planowanych przez rząd Benjamina Netanjahu kontrowersyjnych reform sądownictwa. Według części komentatorów fakt, że prezydent Biden zaprosił Herzoga, a nie premiera Netanjahu, był ujmą dla tego drugiego. Tuż przed wizytą prezydenta Biden odbył rozmowę telefoniczną z Netanjahu, w której potwierdził wsparcie dla bezpieczeństwa Izraela, ale również odniósł się krytycznie do działań jego rządu w sprawach osadników i reform. Mimo twierdzeń izraelskich urzędników Biały Dom nie potwierdził, by Biden podczas rozmowy zaprosił premiera do Waszyngtonu we wrześniu.

Z okazji wizyty Herzoga we wtorek wieczorem Izba Reprezentantów przyjęła uchwałę, w której wyraziła poparcie dla Izraela i stwierdziła, że "Izrael nie jest państwem rasistowskim ani państwem apartheidu". Przeciwko uchwale zagłosowało dziewięciu kongresmenów Demokratów. Część z nich zbojkotowała wystąpienie Herzoga, w tym mająca palestyńskie korzenie Rashida Tlaib. Za uchwałą zagłosowała jednak szefowa progresywnego skrzydła Pramila Jayapal, która wcześniej nazwała Izrael państwem rasistowskim, za co potem przeprosiła.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)