Jaka jest ocena Białego Domu sytuacji na froncie i ukraińskiej kontrofensywy? Wszystko idzie zgodnie z oczekiwaniami?

Nasza ocena jest taka, że Ukraina dokonuje powolnego i stałego postępu w tej kontrofensywie. Wiedzieliśmy, że to wszystko będzie trudne, Rosjanie okopali się i zaminowali teren.Przewodniczący amerykańskiego Kolegium Połączonych Szefów Sztabów generał Mark Milley przewidywał, że kontrofensywa będzie krwawa, trudna i powolna. Ale stopniowo Ukraińcy idą do przodu, zdobywają kolejne miejscowości. A, co najważniejsze, my pozostajemy niezachwiani w zobowiązaniu dostarczania im tego, co potrzebują. Do odbijania terytoriów, które są ukraińskie. Będziemy dalej to robić.

Ile mają czasu, by iść do przodu? Jak przypuszczam, chcielibyście do końca roku zobaczyć negocjacje między Ukraińcami a Rosjanami?

Nie mamy żadnego kalendarza, wojny są nieprzewidywalne. Oczywiście, chcielibyśmy, by do negocjacji doszło najszybciej jak to możliwe. Dlatego Stany Zjednoczone wraz z sojusznikami będą dostarczać Ukrainie wsparcia materiałowego i finansowego, tak by ta czyniła postępy. Będziemy wspierać Ukraińców tyle, ile będzie trzeba.

Reklama

Czy Waszyngton podziela z Kijowem strategię zwycięstwa? Ukraińcy mówią o odzyskaniu Krymu, południowej Ukrainy? Czy Biały Dom nie uważa, że Wołodymyr Zełenski powinien nieco zmiękczyć swoje stanowisko?

Uznajemy w całości integralność terytorialną Ukrainy, mamy taką samą strategię zwycięstwa. Ich strategia wygranej jest naszą strategią wygranej. Jasno mówiliśmy, że to od Ukrainy zależy, jak definiuje swoją wygraną. Jakie ma podejście do odbijania terytoriów oraz procesu negocjacji. Naszym zadaniem jest przekazać im środki, by byli w lepszej pozycji do realizacji swojej strategii.

Czyli końcowo, przy potencjalnym porozumieniu pokojowym, Waszyngton byłby skłonny zaakceptować ukraińskie straty terytorialne?

To nie zależy od nas, to zależy od Ukraińców. Ponownie, damy im wszystko, czego potrzebują do dążenia do ich celów i to od nich zależeć będzie, czy wejść do negocjacji, co będzie ich przedmiotem. Nie będziemy robić tego za nich, nie będziemy im mówić co negocjować. Wspieramy całkowicie ich suwerenność oraz integralność terytorialną.

Skoro mają otrzymywać, tak jak Pan mówi, wszystko, czego potrzebują, to kiedy na ukraińskim niebie pojawią się pierwsze myśliwce F-16? Jaki jest tu realistyczny harmonogram?

Nie mam dokładnego harmonogramu, ale rozpoczęliśmy już proces szkoleń ukraińskich pilotów, co jest pierwszym krokiem. Potrzeba też samych myśliwców, zgodziliśmy się, że przekażą je nasi sojusznicy, którzy mają je wolne. Nikt nie przekaże myśliwców „tak o”, to wszystko wymaga czasu. Ten proces trwa i gdy będzie wystarczająca liczba pilotów i samolotów, to Ukraińcy je dostaną. Zrobimy to najszybciej, jak możemy. Lecz to skomplikowana sprawa latać nowoczesnym samolotem, Ukraińcy nie mają w tym doświadczenia, należy ich przeszkolić.

Dlaczego to trwa tak długo? Długo zajęło przecież wysłanie zachodniej produkcji czołgów, HIMARS-ów czy nawet myśliwców produkcji sowieckiej. Teraz wszystko przeciąga się z F-16.

Zawsze można mówić o zdolnościach wojskowych, sprzęcie, który jest w procesie dostarczania. Nie powinno to skutkować tym, że przestajemy widzieć, iż zakres i tempo tego, co zostało dostarczone Ukrainie, jest bezprecedensowe. Zaczęło się jeszcze przed rosyjską inwazją. Stany Zjednoczone i sojusznicy, w tym Polska, przekazały jeszcze wtedy znaczną liczbę sprzętu. W tym ręczne pociski przeciwpancerne Javelin. By bronić Ukrainę i zapobiec ewentualnej okupacji Kijowa. Ta pomoc przyszła bardzo szybko i okazała się bardzo skuteczna. Potem przeszliśmy do kolejnej fazy, gdzie akcent położony został na obronę przeciwlotniczą, jak baterię przeciwlotnicze Patriot czy artylerię oraz amunicję. To pomogło Ukrainie ustabilizować sytuację i odbić rok temu sporą część terytoriów. W procesie jest ciągłe szacowanie tego, jakie są potrzeby i szybki transfer. Teraz dostarczamy pociski dalszego zasięgu. To wszystko bezprecedensowe międzynarodowe wsparcie. W sytuacjach jak z F-16 potrzeba czasu. Tak jak mówiłem, Ukraińcy ich nie mają, nie trenowali na nich wcześniej. One potrzebują odpowiedniego utrzymania, łańcuchów dostaw.

Nie było jednak takich problemów w przypadku MiG-ów 29 sowieckiej produkcji. A Stany Zjednoczone długo nie udzielały „zielonego światła” na transfer tych myśliwców. Może jesteście sparaliżowani nuklearnym szantażem ze strony Rosji?

Nie wydaję mi się, że jesteśmy sparaliżowani. Daliśmy przecież „zielone światło” do transferu niesamowicie wielkiej liczby sprzętu. Nasza ocena dotycząca MiG-ów-29 była rok temu natomiast taka, że nie przyniosą one wielkiej korzyści dla wojennego wysiłku Ukrainy, to nie był wtedy wielki konflikt lotniczy. Ukraińcy potrzebowali bardziej obrony przeciwlotniczej, baterie Patriotów są znacznie bardziej użyteczne dla Ukraińców niż MiG-i. Także artyleria i amunicja. Są różne fazy konfliktu, one oznaczają różne wsparcie z naszej strony. A teraz, gdy wchodzimy w nową fazę, jesteśmy gotowi rozważać wszystko to, czego jeszcze mogą potrzebować Ukraińcy.

Mówił Pan o „bezprecedensowym zakresie i tempie wsparcia”. Ale Kevin McCarthy przestał być spikerem Izby Reprezentantów, a w 45-dniowym prowizorium budżetowym nie ma nawet grosza na Ukrainę. Czy Biały Dom jest zaniepokojony?

My chcemy dalej przekazywać znaczącą pomoc Ukrainie. Ustawa przegłosowana na Kapitolu jest tymczasowa. Chodziło o to, by rząd mógł dalej działać przez 45 dni, by w tym czasie można było przygotować się do kolejnej fazy. Nasza administracja zdecydowanie podtrzymuje stanowisko, że Kongres powinien dalej asygnować znaczące pieniądze dla Ukrainy, zwróciliśmy się o 24 miliardy dolarów i oczekujemy, że je otrzymamy. Ponadto wciąż są w dyspozycji administracji fundusze dla Ukrainy, nie będzie nagłego zakończenia wsparcia. Lecz tłumaczymy jasno Kongresowi – jest wielka potrzeba dalszego wsparcia, z moralnego oraz strategicznego punktu widzenia. Myślę, że Amerykanie to rozumieją, Kongres też, na Kapitolu uważa tak większość. Oczywiście, prowizorium budżetowe jest komplikacją i byliśmy rozczarowani, że nie zawarto w nim pomocy dla Ukrainy. Ale nie zmienia to nic w dłuższym terminie. Będziemy dalej znacząco pomagać wojskowo. Kongres jednak musi podjąć działania.

A co jeśli nie podejmie, co jeśli ograniczy pomoc. Jeśli wyasygnuje mniej niż 24 miliardy dolarów?

Nie spodziewam się tego. Kongres musi znaleźć pieniądze, tak samo jak Europejczycy. Bo stawka jest tak wysoka. Będziemy powtarzać to stanowisko i jestem przekonany, że Kongres odpowie na nie pozytywnie.

Kiedy baza tarczy antyrakietowej w Redzikowie będzie w pełni operacyjna?

Mogę powiedzieć, że wszystko idzie do przodu, jest zgodne z harmonogramem. A baza zwiększy bezpieczeństwo Polski, a także całej Europy.

Philip H. Gordon, amerykański dyplomata,od marca 2022 roku doradca wiceprezydent USA Kamali Harris ds. bezpieczeństwa narodowego. Obok doradcy Bidena, Jake’a Sullivana, Gordon to główny urzędnik Białego Domu odpowiadający za politykę zagraniczną USA, w tym reakcję Ameryki na wojnę w Ukrainie. Wcześniej przez lata w administracji Billa Clintona oraz Baracka Obamy, a także w think tanku Council on Foreign Relations (CFR).