Jak pisze Politico, kiedy Joe Biden stwierdził w środę, że "są inne środki, za pomocą których możemy być w stanie znaleźć fundusze" na pomoc Ukrainie, miał na myśli użycie przyznanych już wcześniej przez Kongres uprawnień w ramach innych wydatków. Jedną z takich opcji jest użycie środków z tytułu programu Departamentu Stanu Foreign Military Financing (FMF), polegającego na udzielaniu pożyczek lub darowizn na zakup amerykańskiego sprzętu wojskowego.

Kongres już wyasygnował miliardy dolarów

Kongres przeznaczył na ten cel łącznie 4,6 mld dolarów - ostatnio zaaprobował 2 mld kredytu na preferencyjnych warunkach dla Polski - z czego do wykorzystania zostało ok. 650 mln dol. Innym sposobem może być zwrócenie się do Kongresu o zgodę na przesunięcia środków w budżecie Pentagonu na dalszą pomoc Ukrainie, choć to wymagałoby aprobaty parlamentu.

Reklama

Do tego scenariusza odniósł się w czwartek podczas briefingu rzecznik Pentagonu gen. Pat Ryder, który stwierdził, że "jest to zawsze opcja w przypadku nagłych potrzeb", jednak nie podjęto dotąd żadnych decyzji w tej sprawie. Rzecznik zaznaczył, że resort obrony wciąż ma uprawnienia do przekazania z magazynów sprzętu o wartości 5,4 mld dolarów i że wystarczy to na ogłaszanie kolejnych pakietów "w regularnym tempie w przewidywalnej przyszłości". Zaznaczył jednak, że priorytetem jest zatwierdzenie pełnego pakietu nowych środków i budżetu przez Kongres.

Wszystko zależy od nowego przewodniczącego?

Przyszłość w tej sprawie nie jest jednak jasna, m.in. ze względu na usunięcie ze stanowiska przewodniczącego Izby Reprezentantów Kevina McCarthy'ego. Choć znaczna większość kongresmenów wciąż opowiada się za dalszym wspieraniem Ukrainy, to spiker Izby decyduje o tym, jakie projekty trafiają pod głosowanie. Jeden z dwóch kandydatów, Jim Jordan, zapowiedział, że na to się nie zgodzi. Drugi kandydat, dotychczasowy numer 2 w partyjnej hierarchii, Steve Scalise, nie wypowiedział się jednoznacznie w tej kwestii, choć opowiadał się za dalszą pomocą w głosowaniach. Część polityków Republikanów chce z kolei wybrać na spikera byłego prezydenta Donalda Trumpa, w nadziei, że doprowadzi do ograniczenia pomocy dla Ukrainy.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)