Osiem osób zginęło w Port Moresby, stolicy kraju, a siedem innych w Lae, największym mieście kraju - podał komisarz Królewskich Sił Policyjnych Papui-Nowej Gwinei.

Tłum plądrował sklepy i podpalał budynki przez całą środową noc. Premier James Marape w wydanym komunikacie poinformował, że "bezprawie" nie będzie tolerowane.

Zamieszki wybuchły po tym, jak policja ogłosiła strajk z powodu braku podwyżek wynagrodzeń - informuje "The Guardian".