Płonące dzielnice i pożary gaszone z powietrza
W kilku dzielnicach Kijowa wybuchły pożary, które gasić trzeba było z powietrza. Największe zniszczenia odnotowano w rejonach Harkowskiego Szose i Borispolskiej, gdzie zniszczone zostały budynki przemysłowe i biurowe. Część ulic w centrum oraz na lewym brzegu miasta została zamknięta. Do ataku wykorzystano ponad 10 „Iskanderów”, dwa „Kinzhały”, dziesiątki dronów i rakiety manewrujące, m.in. X-101 wystrzelone z bombowców Tu-95.
Ofiary wśród dzieci, pociągi pod ostrzałem
W ataku zginęło co najmniej osiem osób, w tym jedno dziecko – potwierdził prezydent Zełenski. Pod gruzami mogą znajdować się kolejne ofiary. Dodatkowo rosyjskie siły zaatakowały infrastrukturę transportową – pod ostrzał trafiły również szybkie pociągi Intercity+. W wyniku uderzeń na węzły kolejowe w obwodach winnickim i połtawskim wstrzymano ruch pociągów, a dziesiątki tysięcy ludzi zostały pozbawione prądu.
„Rosja wybiera rakiety, nie rozmowy”. Zełenski apeluje do świata
„Rosja nie boi się konsekwencji. Świat zamyka oczy na zabite dzieci” – grzmi Zełenski. Ukraiński prezydent podkreśla, że ten atak to bezpośrednia odpowiedź Kremla na wezwania do pokoju. Jego zdaniem, milczenie niektórych państw – jak Węgier czy Chin – ośmiela Rosję do dalszych zbrodni. Zełenski apeluje o reakcję tych, którzy do niedawna nawoływali do rozejmu, a dziś „milczą zamiast zająć stanowisko”.
Cele: fabryki, lotniska, infrastruktura strategiczna
Rosyjskie uderzenia były wymierzone w kluczowe punkty ukraińskiej infrastruktury wojskowej i przemysłowej. Trafiono m.in. w zakłady „SPECOboronMasz”, „Kijowski Radiowy Zawod”, „Kijów-22” i oddział Samsung-Ukraine. W Kolomyi i Starokonstantynowie zbombardowano bazy lotnicze, gdzie stacjonuje m.in. 7. Brygada Lotnictwa Taktycznego oraz jednostki szkoleniowe. Z szacunków wynika, że łącznie Rosja użyła do ataku nawet 500 rakiet i dronów.