- Netanjahu znów na szczycie
- Zełenski był kiedyś drugi, teraz nie ma go wcale
- Rosyjski premier na liście, ukraiński prezydent poza nią
- Technologia, wojsko, miliardy
- Polskie akcenty? Póki co – brak
Netanjahu znów na szczycie
Na pierwszym miejscu listy znalazł się nie kto inny jak premier Izraela, Benjamin Netanjahu. Jego rola jako głównego architekta izraelskiej polityki, zarówno wewnętrznej, jak i zagranicznej, nie budzi wątpliwości. Nawet jego przeciwnicy przyznają, że gdy Netanjahu podejmuje decyzję, porusza się cały system, od wojska po rynki finansowe.
Na dalszych miejscach znaleźli się m.in. szef Mosadu David Barnea, który odświeżył działanie izraelskiego wywiadu oraz Steve Witkoff, specjalny wysłannik Donalda Trumpa ds. Bliskiego Wschodu, który zajął drugie miejsce.
Zełenski był kiedyś drugi, teraz nie ma go wcale
Jeszcze w 2022 roku Zełenski był uznany za jednego z najbardziej wpływowych Żydów świata. Redakcja „The Jerusalem Post” umieściła go w czołówce listy, a świat poruszony rosyjską inwazją na Ukrainę patrzył na niego z podziwem.
W 2023 roku Zełenski zniknął z listy, a w tegorocznym zestawieniu nie ma po nim śladu. To już trzeci rok z rzędu, gdy prezydent Ukrainy jest ignorowany przez redakcję, mimo że on sam wciąż podkreśla swoje żydowskie pochodzenie.
Rosyjski premier na liście, ukraiński prezydent poza nią
Ciekawostką tegorocznego zestawienia jest obecność premiera Rosji Michaiła Miszustina, który zajął 18. miejsce. To zaskakujące, zważywszy na trwającą wojnę i postępującą izolację Rosji na arenie międzynarodowej. Ale jak zauważa „The Jerusalem Post”, Miszustin – syn Żyda z Połocka – jest obecnie najbardziej zaufanym człowiekiem Putina, odpowiada za administrację, problemy gospodarcze i strategiczne decyzje. W oczach redakcji to właśnie on „trzyma ster”, gdy prezydent Rosji jest zajęty geopolitycznymi rozgrywkami.
W tym kontekście nieobecność Zełenskiego może być postrzegana jako sygnał, że jego realne wpływy zostały ocenione jako malejące. To, że nie pojawia się na liście nawet w dolnych pozycjach, może sugerować, że został uznany bardziej za figurę symboliczną niż gracza, który realnie kształtuje rzeczywistość.
Technologia, wojsko, miliardy
Lista „Jerusalem Post” to nie tylko polityka. Pojawiają się na niej również giganci świata technologii i biznesu, jak Mark Zuckerberg, Sam Altman czy Jan Koum (twórca WhatsAppa). Ich wkład w rozwój sztucznej inteligencji, technologii komunikacyjnych czy cyberspołeczeństwa został wyraźnie doceniony.
Nie brakuje też wojskowych liderów Izraela, jak generał Eyal Zamir (szef sztabu Sił Obronnych Izraela) czy Tomer Bar, który zmienia oblicze izraelskiego lotnictwa. W czasach nieustających napięć w regionie ich decyzje mają wpływ nie tylko na sytuację w Izraelu, ale i na cały Bliski Wschód.
Polskie akcenty? Póki co – brak
Choć na liście pojawiają się osoby o różnych korzeniach – od USA, przez Izrael, po Rosję – zabrakło wyraźnych polskich akcentów. Nie ma przedstawicieli żydowskiej diaspory z Polski ani polityków, biznesmenów czy artystów związanych z naszym krajem. To pewna luka, zważywszy na historyczne znaczenie Polski dla społeczności żydowskiej i fakt, że wielu wpływowych Żydów ma polskie korzenie.
Co mówi nam ta lista?
Tegoroczny ranking „The Jerusalem Post” to nie tylko lista wpływów, ale i obraz aktualnych priorytetów światowej sceny żydowskiej. Znajdują się na niej ludzie realnej władzy – politycy, generałowie, dyplomaci, ale też wizjonerzy technologii i działacze społeczni. To zestawienie mówi więcej niż niejedna analiza polityczna.
Nieobecność Zełenskiego może symbolizować przesunięcie globalnych narracji i zmęczenie tematem wojny w Ukrainie. Wpływ staje się tu miarą nie medialnej obecności, lecz konkretnego sprawstwa. A że na liście pojawił się premier Rosji, może to oznaczać, że świat żydowski patrzy już raczej w kierunku chłodnej analizy, niż emocjonalnych gestów.