Czechy: zakaz w teorii, biznes w praktyce

Według doniesień medialnych, czeski rząd zaczął wydawać Rosjanom wizy „pod przykrywką”. Zamiast klasycznej adnotacji „turystyka” w paszporcie, pojawia się słowo „návštěva” – czyli „odwiedziny”. Formalnie to zwykła wiza gościnna, ale w praktyce niczym nie różni się od tej turystycznej.

ikona lupy />
shutterstock

Procedura jest prosta: wystarczy paszport ważny przez 10 lat, opłata w wysokości 35 euro i cierpliwość. Po około miesiącu wnioskujący otrzymuje zaproszenie od przypadkowego obywatela Czech, co otwiera mu drogę do Pragi czy Karlowych Warów. Efekt? Turyści z Rosji znów zaczynają pojawiać się w kraju, a czeska gospodarka odzyskuje część pieniędzy utraconych po 2022 roku.

Bruksela planuje twardą blokadę

Na tym tle Unia Europejska rozważa kolejne, bezprecedensowe ograniczenie – całkowity zakaz wjazdu rosyjskich turystów do strefy Schengen. Dyskusje na temat wprowadzenia takiego punktu do 19. pakietu sankcji trwają, a inicjatorami propozycji są Polska, Finlandia oraz kraje bałtyckie.

ikona lupy />
Strefa Schengen 1 lipca 2025 / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe

Plan zakłada, że Rosjanie w ogóle nie mogliby uzyskać wiz turystycznych do żadnego z państw wspólnoty. Jednak do przyjęcia takiej decyzji potrzebna jest jednomyślność wszystkich członków UE. Sprzeciw już teraz sygnalizują Węgry i Słowacja, które od początku wojny prezentują bardziej ugodową postawę wobec Moskwy.

Rosyjscy turyści i furtki Schengen

Do tej pory Rosjanie korzystali z prostego mechanizmu: wystarczyła wiza z jednego kraju strefy Schengen, by podróżować po całej Europie. Choć wiele państw, w tym Czechy, Polska, Finlandia czy kraje bałtyckie, wprowadziły własne blokady i odmowy wydawania wiz turystycznych, to wystarczyło uzyskać dokument w Hiszpanii, Włoszech czy Francji, aby później bez przeszkód przekraczać granice wewnętrzne strefy.

Nie brakowało przykładów rosyjskich podróżnych, którzy lecieli do Rzymu czy Paryża, a następnie bez problemu odwiedzali kraje, które formalnie wprowadziły zakaz. System Schengen, stworzony dla swobodnego przepływu osób, w praktyce uniemożliwia pełne odcięcie Rosjan od podróży turystycznych.

Rok 2024: rekord mimo zakazów

Paradoks polega na tym, że 2024 rok okazał się rekordowy pod względem liczby rosyjskich turystów w Europie od czasu wybuchu wojny w Ukrainie. Z danych Komisji Europejskiej wynika, że do krajów strefy Schengen wjechało ponad pół miliona Rosjan – o 25% więcej niż w 2023 roku.

ikona lupy />
Rosyjski paszport / shutterstock

Choć to wciąż mniej niż przed pandemią, kiedy liczba ta sięgała 4 milionów, trend pokazuje, że mimo restrykcji zainteresowanie Europą wśród rosyjskich podróżnych rośnie. To sygnał, że sankcje w zakresie turystyki nie przynoszą zakładanych efektów i w praktyce coraz częściej okazują się dziurawe.

Sankcje kontra rzeczywistość

Cała sytuacja stawia Brukselę w trudnej pozycji. Z jednej strony Unia Europejska chce pokazać jedność i twardość wobec Rosji, z drugiej wielu członków wspólnoty wciąż liczy na dochody z turystyki. Kraje śródziemnomorskie, takie jak Włochy, Grecja czy Hiszpania, nie ukrywają, że rosyjscy turyści to dla nich realne wsparcie gospodarki.

ikona lupy />
dziennik.pl / Konrad Żelazowski

Przykład Czech pokazuje, że nawet państwa z „jasno określoną linią antyrosyjską” potrafią znaleźć sposoby, by nie rezygnować całkowicie z pieniędzy płynących ze wschodu. W rezultacie zamiast twardej blokady mamy system obejść i półśrodków, który bardziej przypomina polityczną grę pozorów niż skuteczne sankcje.

Fiasko restrykcji?

Historia czeskich „wiz pod przykrywką” to tylko jeden z przykładów. Rosjanie wciąż podróżują, wydają pieniądze w europejskich kurortach, a zakazy stają się coraz trudniejsze do egzekwowania. To dowód, że sankcje w tej sferze ponoszą fiasko, bo zamiast zatrzymać rosyjski ruch turystyczny, przeniosły go jedynie na inne tory.

ikona lupy />
Materiały prasowe

Czy Unia zdecyduje się na pełny zakaz w nowym pakiecie sankcji i tym razem zdoła go wyegzekwować? A może, podobnie jak w przypadku wcześniejszych restrykcji, praktyka znowu pokaże, że biznes turystyczny w Europie zawsze znajdzie sposób, by zarobić, nawet na najbardziej kontrowersyjnych gościach?