We wtorek służby ratownicze stanu Uttarakhand podniosły liczbę ofiar gwałtownej powodzi do 31 osób - informuje agencja PTI. Według dziennika „The Indian Express” ratownicy wciąż poszukują ok. 170 zaginionych osób, w większości robotników pracujących przy budowie elektrowni wodnych na rzece Dhauliganga.

Ratownicy walczą o życie ok. 35 robotników elektrowni wodnej Tapovan-Vishnugad, którzy mają się znajdować w tunelu o długości 1,9 km. W niedzielę fala powodziowa o wys. 21 metrów zmyła groblę chroniącą szeroki na 6 metrów wlot tunelu. Ziemia, muł i kamienie wdarły się do jego wnętrza, blokując wejście.

„Nie możemy oszacować dokładnego czasu na usunięcie gruzu, ponieważ w tunelu jest 90-stopniowy zakręt. Poprosiliśmy inżynierów z elektrowni o przygotowanie alternatywnej drogi dostępu” - powiedział agencji ANI szef policji stanu Uttarakhand Ashok Kumar.

Reklama

Kumar dodał, że ze względu na długość tunelu robotnicy prawdopodobnie mają wystarczającą ilość tlenu.

Na miejsce tragedii przybywają krewni zaginionych. „Kiedy dotarłam tu dwie godziny później (w niedzielę – PAP), było tu wielu oficerów, ale nikt nic nie robił. Tak jakby nie wiedzieli, co robić” - opowiada dziennikowi „The Indian Express” Sati Negi, której brat Praminder Bisht pracował przy budowie elektrowni. „W sobotę powiedział, że skończy pracę w niedzielę i wróci do domu do Gopeshwaru zobaczyć się ze swoją żoną, dziećmi i naszą matką” - dodała.

Z sąsiedniego tunelu uratowano 12 robotników. „Niczego się nie spodziewaliśmy” - opowiada dziennikowi „The Indian Express” K Sriniwas Reddy. „Usłyszeliśmy, jak ludzie wołają nas na zewnątrz. Próbowaliśmy biec, ale było już za późno” - opisuje w szpitalu 50-letni geolog.

Reddy opowiada, jak lodowata woda wypełniła nieukończony tunel do wysokości ok. 4 metrów. „Nie mogliśmy nic zrobić, tylko wisieć. Po jakimś czasie woda się uspokoiła i zaczęliśmy poruszać się w stronę wejścia do tunelu. Zimna woda wypełniła nasze gumowe buty i ręce drętwiały od wiszenia na prętach” - mówił o następnych kilku godzinach w tunelu.

„Zazwyczaj nie ma zasięgu komórkowego w tunelu” - tłumaczył Basant Bahadur, robotnik z Nepalu. „Ale była tam mała dziura, przez którą przedostawał się promień światła, i możliwe, że również sieć komórkowa” - opowiadał, dodając, że zasięg był przez dwie minuty i wtedy dodzwonili się do przełożonych.

Eksperci po obejrzeniu zdjęć satelitarnych mówią o lawinie topniejącego śniegu, która zablokowała bieg rzeki, a nie pęknięciu lodowca, jak wcześniej sądzono. Santosh Rai, szef departamentu glacjologii i hydrologii z Instytutu Wadia w Dehradun w rozmowie z dziennikiem zastrzega, że przyczynę powodzi zbadają dwa zespoły naukowców wysłane na miejsce zdarzenia.

W stanie Uttarakhand w 2013 r. ulewne deszcze wywołały powodzie i lawiny błotne, które kosztowały życie blisko 6 tys. ludzi.