Naukowcy z Northern Health Science Alliance, wykorzystując rządowe statystyki dotyczące pandemii, porównali dane dla trzech północnych regionów Anglii - Północny Zachód, Północny Wschód oraz Yorkshire and the Humber - z pozostałymi sześcioma.

Okazało się, że na północy wskaźnik śmiertelności z powodu Covid-19 jest 17 proc. wyższy niż w pozostałej części kraju, przy czym w przypadku domów opieki nawet o 24 proc. wyższy, o 10 proc. więcej łóżek w szpitalach było zajętych przez pacjentów z Covid-19, a mieszkańcy północy spędzili w lockdownach średnio 41 dni więcej niż reszta kraju. Ponadto stopa bezrobocia jest o 19 proc. wyższa na północy, a zarobki nadal tam się zmniejszają, podczas gdy w reszcie kraju rosną. W północnych regionach zanotowano większy spadek kondycji psychicznej i bardziej wzrosła liczba wystawianych recept na leki antydepresyjne.

"Pandemia ciężko uderzyła w nas wszystkich na różne sposoby, ale nasz raport pokazuje, że w przypadku mieszkańców północy prawdopodobieństwo tego, iż ktoś zostanie najciężej dotknięty jej skutkami, zarówno pod względem zdrowia, jak i zamożności, było wyższe" - powiedział jeden z autorów, dr Luke Munford, ekspert ds. ekonomii ochrony zdrowia z Uniwersytetu w Manchesterze. "Fakt, że ponad połowa zwiększonej śmiertelności z powodu Covid-19 i dwie trzecie śmiertelności z wszystkich przyczyn była potencjalnie możliwa do uniknięcia, powinien być prawdziwym sygnałem ostrzegawczym" - dodał.

"To ważny raport i mam nadzieję, że wszyscy w Westminsterze i Whitehall (w parlamencie i rządzie - PAP) znajdą czas na jego lekturę. Długotrwałe zaniedbania społeczności na północy sprawiły, że są one bardziej narażone na pandemię, a te głęboko zakorzenione nierówności jeszcze się pogłębiły w ciągu ostatnich 18 miesięcy" - oświadczył burmistrz Manchesteru Andy Burnham.

Reklama

Po zwycięstwie wyborczym w 2019 r., gdy w wielu okręgach na północy Anglii pierwszy raz od dziesięcioleci wygrała Partia Konserwatywna, premier Boris Johnson zapowiedział, że priorytetem jego rządów będzie wyrównywanie szans między poszczególnymi częściami kraju.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)